Mieszkańcy Orzesza przez godzinę blokowali DK 81

Droga do spokoju przez blokadę drogi. Sprzeciw wobec uciążliwego sąsiedztwa “wiślanki” przyszli zamanifestować mieszkańcy Orzesza. – Nie chcieliśmy blokować, wiadomo, kierowcy, utrudnienia, ale nie było innej możliwości – stwierdza Krzysztof Skutela, uczestnik manifestacji. Blokowali przez godzinę, bo przez 7 lat zarządcy drogi byli głusi na ich postulaty.
Hildegarda Bryłka, która od kilkudziesięciu lat mieszka w sąsiedztwie DK 81, mówi, że widziała tu niejedną tragedię. – To jest wprost niemożliwe, tutaj, niemal po domem mąż mi zginął. W ciągu roku przy tej drodze jest około trzech ofiar śmiertelnych – mówi.
Bój o bezpieczeństwo i ciszę w Orzeszu nabiera tempa. Ta blokada, jak zapowiadają, nie będzie ostatnią. – Żądamy drogi, żeby nas oddzielili od tej dwupasmowej, żebyśmy spokojnie mogli wjeżdżać do swoich domów i ekranów, aby oddzielić nas od hałasu – postuluje jeden z uczestników manifestacji. Tym bardziej, że jego poziom daleki jest od obowiązujących norm.
Ograniczenia prędkości na nic się zdały, ale nie tylko o spokojny sen im chodzi. Mieszkańcy Orzesza chcą większej liczby przejść dla pieszych i możliwości bezpiecznego zjazdu do swoich domów. – Mamy rozwiązanie, ale ono jest bardzo drogie i Generalna Dyrekcja chce, żebyśmy partycypowali w kosztach, a to dla nas zbyt duży wysiłek finansowy – przyznaje Andrzej Kasperek, sołtys Zawiści.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zapewnia, że zna problemy mieszkańców i część z ich postulatów ma zamiar realizować już za kilka tygodni. Nie pozostawia jednak złudzeń, że ekrany dźwiękoszczelne w tym miejscu to daleka przyszłość. – To są miliony złotych, którymi nie dysponujemy. Na sieci naszych dróg jest mnóstwo takich miejsc, gdzie jest potrzeba ustawienia ekranów, ale niestety nie starcza pieniędzy – tłumaczy Wojciech Gierasimiuk z katowickiego oddziału GDDKiA.
Pieniądze stracone na uciążliwe objazdy liczą też mieszkańcy. – To jest 177,5 tysiąca rocznie na wszystkich mieszkańców, co stanowi około 3,5 tysiąca złotych na gospodarstwo. Na sam objazd, który musimy nadrabiać, żeby dojechać do naszych domów – mówi Joanna Tchórz, organizatorka manifestacji.
Na drodze, która uprzykrza im życie, zamierzają wychodzić swoje postulaty. I jak zapowiadają nie pozwolą, by nadal ich zagłuszano.