Region

Mieszkańcy osiedla Tysiąclecia mają dość wysypisk śmieci

Miejska dżungla i ludzie, którzy codziennie muszą się przez nią przedzierać. To cześć osiedla Tysiąclecia w Katowicach. O zaśmieconej działce wydaje się, że nie pamięta już nawet jej właściciel. – To tyle czasu jest ile tu już mieszkamy, przeszło 20 lat i to takie stoi – opowiada Maria Niewiadomska, mieszkanka osiedla Tysiąclecia. W krajobraz ogólnie panującego tu bałaganu wpisują się także działki należące do katowickiego urzędu miasta. – Myślę, że w ciągu kilku najbliższych dni można spodziewać się tam intensywnych działań, których celem będzie posprzątanie tego terenu – informuje Waldemar Bojarun, UM Katowice.

Z kolei prywatny właściciel działek sprzątać może, ale nie musi. A jest ich na osiedlu Tysiąclecia kilkanaście. – Coś okropnego! Nie dość, że smród od gołębi, to jest właściciel prywatny. Właściciel prywatny jest gdzieś zarejestrowany w naszym urzędzie miasta – denerwuje się Gabriela Golub, mieszkanka osiedla Tysiąclecia. Przyczyną tego bałaganu ma być bałagan w rejestrze gruntów. Jak tłumaczą urzędnicy do wielu z tak zaśmieconych działek przyznaje się nie raz kilku właścicieli. I nawet nie wiadomo, do którego z nich się zwrócić. Na spacer zaśmieconymi drogami nie wszyscy odważą się wybrać samotnie. – Znam mnóstwo osób, które boją się chodzić po osiedlu. To są tereny nieoświetlone lub źle oświetlone. Szczególnie te porośnięte chaszczami, zaśmiecone – stwierdza Teresa Borówka, mieszkanka osiedla Tysiąclecia.

Obaw mieszkańców nie podzielają jednak policjanci. Choć dostrzegają bałagan, to jak mówią wszystko jest tu pod kontrolą. – Nie ma to żadnego przełożenia na kwestię bezpieczeństwa. My jako policja działamy nie tylko na terenie, który należy do spółdzielni, ale również na terenach, które są własnością prywatną – wyjaśnia Jacek Pytel, KMP w Katowicach. A różnic pomiędzy tym co prywatne, a tym co nie – nie trzeba długo szukać. Tym bardziej, że działki są ze sobą w bliskim sąsiedztwie. – To co jest na terenie spółdzielni – spółdzielnia sprząta. A to jest prywatny teren i nikogo nie obchodzi. Straszna rzecz – żali się Stanisława Bednarz, mieszkanka osiedla Tysiąclecia.

Mieszkańcy porządku jednak się domagają i swoje niezadowolenie kierują pod adresem spółdzielni. Dosyć tej sytuacji ma Michał Marcinkowski. Jak mówi wierzy, że teren jednak zostanie uprzątnięty. – Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że my jako spółdzielnia mieszkaniowa Piast będziemy dbać o tereny, które nie należą do nas, albo się będziemy za nie wstydzić. Nie, na takie coś nie pozwolę. Zdecydowanie nie – oznajmia prezes spółdzielni mieszkaniowej “Piast”.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Póki co jednak mieszkańcy osiedla uzbroić się muszą w cierpliwość, bo zanim zwykły widok zastąpi wysypisko śmieci trzeba będzie jeszcze długo poczekać.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button