Region

Mieszkańcy Rydułtów czekają na przełom w/s nielegalnych odpadów

Na to spotkanie mieszkańcy Rydułtów czekali od miesięcy. Przez ten czas zbierali dowody, wysyłali pisma aż w końcu stanęli twarzą w twarz z urzędnikami. – Pytałam, czy znowu musi umrzeć kilka tysięcy ludzi. Musi to być głośne, musi się to odbić, że faktycznie za dużo ludzi umiera, żeby się tym zająć – denerwuje się Urszula Woźnica, mieszkanka Rydułtów. Sprawa ciągnie się od lat i właściwie nieprzerwanie niepokoi mieszkańców. Chodzi o sporny teren. Według nich przywożone są tu odpady, które szkodzą środowisku i przede wszystkim zdrowiu.

Właściciel firmy odpowiedzialnej za rekultywację terenu na wczorajsze spotkanie nie przyszedł, ale dziś udało nam się z nim porozmawiać. Również dziś odbyła się na terenie firmy kolejna w tym miesiącu kontrola. – Nie ja klasyfikuję odpady i nie ja mam wpływ na jego wygląd. Do mnie on przychodzi o takich parametrach jakie są dopuszczone. Ten odpad ma wszelkie badania, nie jest w żaden sposób szkodliwy – tłumaczy Marek Szadurski, wiceprezes firmy Zielony Śląsk.

Czy tak faktycznie będzie od kilku tygodni badają eksperci. Ale problem pojawił się już kilka lat temu. Mieszkańcy od 2007 roku alarmują, że to co się tu dzieje, może być groźne dla zdrowia. – Chorują. Mają czasami bardzo uporczywy kaszel, mają alergiczny nieżyt nosa i spojówek, mają wysypki niczym nie wytłumaczone. To się zdarza i zdarzało również przedtem. Z tym że wydaje mi się, że częstotliwość zachorowań wzrosła – stwierdza Czesława Szymiczek, lekarz pediatra. Dlatego wszyscy jednym głosem zapytali urzędników jak to się stało, że firma, której już raz udowodniono nieprawidłowości może działać przez kolejne lata bez żadnej kontroli. – Jeżeli ja na swoim terenie mam truciciela, o którym wiem od 2008 roku to nie mogę czekać na to, że któryś z mieszkańców przyjdzie i w 2009 zgłosi to do strażnika miejskiego, który przyjdzie na miejsce to sprawdzić – mówi Wiesława Ciurko, mieszkanka Rydułtów.

Myśmy kontrolowali we właściwym zakresie i dmuchaliśmy na zimne. Nie było niczego gorącego, było wszystko zimne i było w porządku. Skąd wiadomo skoro w 2009 była tylko jedna kontrola? – Bo wiedzieliśmy, że jest wszystko w porządku z obserwacji prywatnych – odpowiada Kornelia Newy, burmistrz Rydułtów.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Podobnych obserwacji dokonał jeden z posłów, który gdy tylko o sprawie się dowiedział zaalarmował ministra ochrony środowiska. – Zobowiązał swojego pracownika do podjęcia natychmiastowych działań wyjaśniających kto wydał decyzję i dlaczego do tej pory nie zostały przeprowadzone kontrole – wyjaśnia Adam Gawęda, poseł.

Kontrole, których dotąd urząd gminy prawie w ogóle nie prowadził. Dlaczego? Proste. Mieszkańcy problemów nie zgłaszali więc i do urzędników pretensji mieć nie można. – Jeśli ktoś za płotem myje Toi Toie, to ja o tym nie wiem. Sąsiadka mnie zawiadomiła i podjęliśmy natychmiast działania. Przecież trzeba podejść do tego rozsądnie, czy pani myśli, że ja codziennie sprawdzam… – podsumowała Kornelia Newy, burmistrz Rydułtów.

Mieszkańcy mają nadzieję, że sprawa zostanie wreszcie wyjaśniona.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button