RegionWiadomość dnia

Mieszkańcy Szczyrku domagają się prywatyzacji ośrodka Czyrna-Solisko

Dziś w Szczyrku odbył się protest mieszkańców i przedsiębiorców niejako w obronie miejsc pracy. Bo choć każdy żyje tu na własny rachunek, to wszyscy jednak dzięki niemu – staremu, wysłużonemu ośrodkowi narciarskiemu Czyrna-Solisko. – Tutaj jest po prostu zastój generalny. Bo od czasu, jak Gierek wybudował ten ośrodek, Szczyrk jakby stanął w miejscu – uważa Tadeusz Tyrloch. A narciarz staje się coraz szybciej towarem deficytowym. Już dziś wybiera wyciągi, które nie mają czterdziestki na karku.

Ośrodek Czyrna-Solisko jest największym kompleksem narciarskim w Polsce. Właścicielem jest Ministerstwo Skarbu, które od prawie trzynastu lat próbuje sprywatyzować ośrodek, który od czterech dekad zupełnie się nie zmienił. – Chcemy przyspieszenia i natychmiastowej prywatyzacji tego ośrodka. Chcemy inwestycji – tak, żeby Szczyrk, który był kiedyś mekką narciarstwa przestał być skansenem narciarskim – podkreśla Emilia Gębala, organizatorka protestu.

To dopiero jest początek. Dajemy szanse Warszawie. Dzisiaj protestujemy tutaj, jutro może i w Warszawie – mówi Borys Matlak, radny Szczyrku. Tym bardziej, że to ostatni moment, w którym można tu coś jeszcze uratować. Wyciągi już dawno rozsypałyby się całkowicie, gdyby nie to, że dbają o nie właściciele gruntów, na których stoją. Oni też płacą państwu za to, że wyciągi w ogóle chodzą. – Na dzień dzisiejszy jesteśmy pod kreską i na przyszły rok na pewno się nie zgodzimy na wydzierżawienie ośrodka, gdyby nie doszło do jego sprzedaży – stwierdza Stanisław Richter ze Szczyrkowskiego Ośrodka Narciarskiego.

To może oznaczać jedno – następny sezon, to sezon bez narciarzy na stokach. Razem z agonią narciarskiego zaplecza coraz gorzej przędą szczyrkowscy przedsiębiorcy. Lepiej zarabiają latem, wtedy też zatrudniają więcej pracowników. – Zimą, gdybyśmy w normalny sposób funkcjonowali, to potrzebowalibyśmy tych 5-6 dodatkowych osób – mówi Marek Ochman z Gościńca Salmopolskiego.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

W ostatnich kilkunastu miesiącach tłumy turystów w Szczyrku są czasami, ale głównie dzięki istnieniu skoczni narciarskiej. – Ludzie, którzy nie jeżdżą na nartach, nie korzystają z uroków zimy przyjeżdżają na skoki narciarskie. Jest to atrakcja,ale tych atrakcji potrzeba nam jeszcze więcej – zaznacza Sabina Bugaj z UM w Szczyrku.

Przy okazji protestu pojawił się prezes spółki, do którego należą wyciągi. Został jednak przyjęty chłodno. Nie ociepliła go nawet gorąca wiadomość, że Ministerstwo Skarbu dało zielone światło na sprzedaż ośrodka. – Wystawimy to tak, żeby do końca kwietnia sprawa była załatwiona, i żeby nowy właściciel mógł rozpocząć inwestycję takie, które zaowocują w następnym sezonie narciarskim modernizacją ośrodka narciarskiego w Szczyrku – mówi Marcin Kędracki, prezes Gliwickiej Agencji Turystycznej.

I jakby się mogło wydawać – problem przedsiębiorców i narzekających narciarzy został rozwiązany. – Jestem ostrożny w otrąbianiu sukcesu. Ten sukces będzie, nie w momencie, kiedy coś się podpisze i ktoś się pokaże, tylko jak powstanie wyciąg. Bo to już kolejna taka deklaracja – stwierdza Wojciech Bydliński, burmistrz Szczyrku. Deklaracja, która w poprzednich latach choć potwierdzana przez kogoś z Ministerstwa Skarbu, efektu żądanego nie dała. Dziś, choć zapraszani, z Warszawy nawet nie przyjechali.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button