Mieszkańcy wieżowca w Katowicach pozbawieni windy

Jerzy Łopusiewicz codziennie musi wchodzić na trzynaste piętro. – Proszę sobie wyobrazić, jak ja się czuję, nawet jak jem to jestem zmęczony. Proszę sobie wyobrazić, jak ja idę na to piętro do góry – denerwuje się.
W wieżowcu przy ul. Katowickiej 65 są trzy windy. Jednak wszystkie są zepsute od kilku dni. – W tej chwili, wyprostowaliśmy kabiny, wcześniej wyglądało to dużo gorzej – stwierdza Marian Betlej, konserwator dźwigów.
Administracja bloku sprawę dewastacji zgłosiła już policji. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy windy najprawdopodobniej niszczy jeden z lokatorów. – Głównym problemem są części zamienne, które należy zamontować w tych dźwigach, dzisiaj mamy otrzymać części do dźwigu towarowego. Najprawdopodobniej jutro ten dźwig zostanie uruchomiony – wyjaśnia Barbara Wojtyczok z Administracji Osiedla Centrum w Katowicach.
To jednak nie przekonuje mieszkańców katowickiego wieżowca. Bo nie tylko o windy tutaj chodzi. – To jest kpina po prostu. Co mają te kobiety zrobić z wózkami, jak wyjść z domu nie mogą – oburza się Halina Kowalczuk.
Windy w wieżowcu przy ul. Katowickiej 65 psute są regularnie. Ostatnia sprawna stanęła trzy dni temu. Władze spółdzielni mówiąc o ponownym uruchomieniu jutro dodają “najprawdopodobniej”.
Jak sprawdziliśmy w innych spółdzielniach, takie sprawy załatwia się zupełnie inaczej. – Nie ma takich sytuacji. Jeżeli na przykład dojdzie do dewastacji, to takie dewastacje, zatrzymania windy bez ludzi w środku są usuwane w ciągu jednego dnia, a winda przywracana jest do normalnego funkcjonowania – zapewnia Grzegorz Wajda ze Spółdzielni Mieszkaniowej Piast w Katowicach.
Ale to co w niektórych miejscach jest normalnością – w innych jest luksusem.