Mieszkaniec Katowic mimo eksmisji zajmuje lokal i terroryzuje sąsiadów

Strach jak najbardziej uzasadniony. Groźby pobicia, podpalenia mieszkania, a nawet śmierci. Przy takim sąsiedzie trudno o spokój. – Wystarczy spojrzeć na tych ludzi, wystarczy przejść obok nich. Wystarczy, że mają zły dzień zaczynają wywrzaskiwać swoje gniewy konkretyzując kogo powieszą, komu podpalą mieszkanie – mówi jeden z mieszkańców budynku.
Wszystko zaczęło się kilka lat temu po tym jak Tomasz Ł. wyszedł z więzienia i zamieszkał przy ul. Ordona w Katowicach ponownie. Strach przed sąsiadem z tygodnia na tydzień stawał się coraz większy. Teraz jest już tak duży, że właściwie nikt z sąsiadów na jego temat nie chce się wypowiadać. – Nie mam nic do powiedzenia na ten temat – mówi jedna z mieszkanek budynku.
Mówi za to policja, która interweniowała tu regularnie. – Skargi dotyczyły głównie awantur do których dochodziło w tym mieszkaniu. Na każdą interwencje policjanci reagowali natychmiast zjawiając się na miejscu tego zdarzenia. Mężczyzna znany jest policjantom – mówi kom. Jacek Pytel KMP w Katowicach.
Jeszcze lepiej znany mieszkańcom. Twierdzą, że od roku do mieszkania przychodzą różni, podejrzani ludzie. Urządzają libacje, a mieszkanie zaczęli traktować jak noclegownię. – Tam bez przerwy do niego jacyś cyganie, cyganki przychodzą. My nie jesteśmy już w stanie kontrolować kto tam przychodzi, a przychodzą najwięksi kloszardzi – mówi jeden z mieszkańców budynku.
Mieszkańców niepokoi również to, że mimo wyroku eksmisyjnego, który zapadł już rok temu, mężczyzna nadal tu mieszka. Miasto tłumaczy, że nie ma wolnych lokali socjalnych, więc uciążliwy sąsiad musiał zostać. – Większość wyroków, które zapadają, zapadają bez uprawnienia do lokalu socjalnego bo lokal socjalny przysługuje tylko określonej grupie, które mają uprawnienia wynikające z ustawy, tj. matkom z dziećmi, kobietom w ciąży – mówi Roman Buła naczelnik wydziału budynków i dróg, UM Katowice.
Dlatego mieszkańcy z problemem zgłosili się do jednego z katowickich radnych, bo mimo wyroku, sąsiad nadal się nie uspokoił. – Jest wiele takich sytuacji, w których zakłócany jest spokój przez ludzi, którzy mają wyrok eksmisyjny, niemożliwy do wykonania ze względu na to, że brak strategii miasta w tym zakresie. Nie wiadomo kiedy i w jakim zakresie wyroki, które idą w tysiące zostaną w mieście zrealizowane – mówi Marek Szczerbowski, katowicki radny.
Jak zwykle w takich sytuacjach urzędnicy są bezradni, zasłaniając się przepisami. Obiecali jednak, że w ciągu najbliższych tygodni postarają się problem mieszkańców rozwiązać.