Mija rok od katastrofy w kopalni Zofiówka. Rejon po wstrząsie wciąż odcięty. Co z bezpieczeństwem?
Mija pierwsza rocznica katastrofy w kopalni Zofiówka. 5 maja 2018 roku w wyniku tąpnięcia życie straciło pięciu górników. Dwóch udało się uratować. Akcja ratownicza trwała 11 dni i uznawana jest za jedną z najtrudniejszych w historii polskiego górnictwa.
Będziemy płacili kaucję za plastikowe butelki? Odpowiedź w TOP 5 SILESIA FLESZ
-Akurat w tym dniu znajdowałem się na kopalni. Od razu mobilizacja zastępów ratowniczych. Jak wszyscy wiemy, nie była to zwykła akcja, była to katastrofa górnicza. Spotkaliśmy się na dole kopalni z wszelkimi możliwymi zagrożeniami, które można spotkać w wyrobiskach dołowych i z tego powodu też ta akcja przebiegała w bardzo trudnych warunkach – mówi Wacław Twardzik, kierownik kopalnianej stacji ratowniczej Zofiówka.
Dziś rejon, w którym doszło do katastrofy jest odcięty specjalną tamą od reszty kopalni. To jak w tej chwili wygląda wyrobisko – to tylko domysły.
– Na pewno ten rejon taki został jak po akcji – zostało to zaraz natychmiast zatamowane i myślę, że w takim stanie jest jak było widać wcześniej na tych zdjęciach pierwszych zaraz po tragedii. W tym miejscu, gdzie miał miejsce wstrząs nastąpiła deformacja górotworu jak również obudowy wyrobisk, gdzie praktycznie można powiedzieć momentami się strop spotkał ze spągiem – mówi Krzysztof Reguła, główny inżynier BHP i Szkolenia w JSW S.A. Ruch “Zofiówka”.
Władze spółki zapewniają, że w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat wydobycie w tym miejscu nie będzie prowadzone. Nie oznacza to jednak, że jest ono niemożliwe.
–Tak szczerze powiedziawszy po tak silnym wstrząsie ten rejon można powiedzieć, że chyba będzie najbardziej bezpiecznym. To co miało zostać zniszczone, ta struktura skał, to jest najprawdopodobniej zniszczone w takim stopniu, że już nic się nie powinno dziać – mówi Marcin Gmerski, Główny Inżynier Górniczy kopalni Zofiówka.
Przyczyny i okoliczności tąpnięcia badała komisja Wyższego Urzędu Górniczego. Według niej do tragedii doszło w wyniku gwałtownego wyładowania energii skumulowanej w górotworze. Komisja nie stwierdziła błędów zarówno w zakresie wykonywania robót w tym rejonie, jak i zwalczania zagrożenia tąpaniami. W spółce wyciągnięto wnioski. Podnoszone są standardy bezpieczeństwa.
–Od piątego dnia znaczna ilość lamp z tym systemem GLON-GLOP przestała działać, więc wszelkie te rozwiązania jakie żeśmy teraz wprowadzili, te setki kilometrów światłowodów, setki kilometrów kabla promieniującego – to ma poprawić kwestie identyfikacji, możliwości lokalizacji osób pod ziemią – mówi Daniel Ozon, prezes zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Równolegle rozbudowywany jest system komunikacji bezprzewodowej. Jastrzębska Spółka Węglowa postanowiła także doposażyć się w odpowiedni sprzęt. W tym celu powstał Centralny Magazyn Ratowniczy dla kopalń spółki.
–Tu jest sprzęt do różnych zagrożeń – zagrożeń wodnych, zagrożeń tąpaniami, zagrożeń pożarowych czy metanowych. Mamy tu sprzęt do różnego rodzaju małej mechanizacji zasilanych pneumatycznie bo wiemy, że zawsze z tym prądem jest najgorzej – jest wyłączony bo ten metan nam zawsze zabrania załączenia prądu – mówi Tomasz Śledź, zastępca prezesa zarządu ds. technicznych JSW S.A.
Po akcji uznano także że potrzebne są mniejsze i lżejsze aparaty tlenowe dla ratowników. Obecnie trwają prace projektowe takiego urządzenia.
-W tej chwili te prace, które trwają one idą w tym kierunku żeby to był mały aparat, tak jak powiedziałem. My dochodzimy do pewnego etapu. Następuje przepięcie z typowego aparatu na ten mniejszy ażeby tam – jak to mówimy – do tej dziury wejść i przedostać się na drugą stronę – mówi Piotr Buchwald, prezes zarządu Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
W dniu pierwszej rocznicy katastrofy w cechowni kopalni Zofiówka odsłonięto tablicę pamiątkową. Poświęcona jest ona wszystkim tym, którzy stracili życie w wypadkach górniczych w tej kopalni.
autor: Sandra Hajduk