Region

Mimo zarzutów nadal otrzymują wynagrodzenie z miejskiej kasy

Choć prezydent, wiceprezydent i była sekretarz miasta swych funkcji pełnić nie mogą, nadal żyją z miejskiej kasy żyją. – To nie nasza sprawa, to sprawa ustawodawcy, który takie zapisy ujął w ustawie o pracownikach samorządowych. Również orzeczenia sądu mówią o tym, że wtedy trzeba takie rozwiązanie przyjąć – tłumaczy Roman Penkała, rzecznik świętochłowickiego magistratu. Jak przekonuje, wszyscy urzędnicy, którym postawiono zarzuty dostają połowę pensji.

Jednak według inspekcji pracy powinni dostawać całe wynagrodzenie. – Przepisy w takiej sytuacji odsunięcia pracownika przez pracodawcę nie przewidują. Tylko i wyłącznie tymczasowe aresztowanie uprawnia pracodawcę do tego, aby wstrzymać wypłatę połowy wynagrodzenia – wyjaśnia Michał Olesiak, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy. I tak właśnie stało się w przypadku Eugeniusza Mosia.

Cała rajcowska dieta przysługuje za to radnemu Jerzemu L. – Jak tylko otrzymał te zarzuty i miał zakaz kontaktowania się z radnymi, z urzędem miejskim, mówiąc ogólnie, nagle okazało się, że ciężko choruje. To znaczy przebywał na L4. Pierwsze L4, jakie otrzymał to od lekarza ortopedy – stwierdza Andrzej Szaton, przewodniczący Rady Miejskiej. Na kolejnym jest do dziś. Jednakże w każdej chwili ZUS może sprawdzić, czy zwolnienie to nie zasłona dymna. – Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma możliwość przeprowadzania kontroli prawidłowości orzekania o czasowej niezdolności do pracy. Innymi słowy kontroluje, czy zaświadczenie jest wystawione zgodnie z właściwymi podstawami – zaznacza Anna Sobańska-Waćko, rzecznik prasowy ZUS-u w Chorzowie.

Etyczne postawy świętochłowickich samorządowców nie dla wszystkich są zrozumiałe. – Myślę, że odzywa się kwestia moralna. I na pewno proponowałbym dla uspokojenia opinii publicznej część wynagrodzenia albo nawet całe, przekazywać na cele społeczne, na organizacje samorządowe – stwierdza Dariusz Jurczyk ze Stowarzyszenia “Wspólne Świętochłowice. Bo dzięki temu mogliby, uszczuplając kieszeń, uratować twarz – tłumaczy Małgorzata Skorupska ze Stowarzyszenia “Bona Fides”. – Jeżeli zostaną oczyszczeni z zarzutów, to oczywiście możliwe jest dalsze pełnienie funkcji. Ale pytanie, czy znowu zostaną wybrani. Więc powinni jakby działać w ten sposób, żeby jak najbardziej to zaufanie do siebie zachować, jeżeli to jest jeszcze możliwe.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Bo o tych, którzy czas powinni spędzać w murach urzędu, a nie w prokuraturze, coraz trudniej myśleć w kategoriach publicznego zaufania.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button