Mistrzostwa w szachach w Katowicach

Chwila namysłu… i ruch. Takich obrazków w trakcie tych mistrzostw było naprawdę dużo. Nie może być inaczej, bo i obsada jest bardzo mocna. – Poziom zawodów jest bardzo wysoki, mamy kilku zawodników naprawdę światowej klasy, jest jedna pani, która grała kiedyś w MP kobiet, jest kilku zawodników nadal uprawiających szachy, grających w 1 i 2 ligach. Naprawdę mamy wysoki poziom – wyjaśnia Maciej Sowa, sędzie zawodów.
Świadczy o tym fakt, że we wczorajszej symultanie od arcymistrzów – Moniki i Bartosza Soćko – lepszych okazało się dwóch zawodników i jedna zawodniczka. Mowa tutaj o Halinie Jałowiec, która zdobyła tytuł wicemistrzyni Polski dwadzieścia dwa lata temu. Mistrzyni zaznacza, że wygrać było łatwiej, bo arcymistrzowie grali na zmianę. – Każdy co innego myślał. Jeden jak coś zaplanuje sobie, a drugi nie wie, jednak jak idzie tyle szachownic, to jest ciężko tak na zmianę grać. Prawdopodobnie gdybyśmy grali tak pojedynczo to bym przegrała, no ale tak to mi się udało – przyznaje Halina Jałowiec, wicemistrzyni Polski z 1987 roku.
Innym, którym się udało, zaznaczają, że na arcymistrzów trzeba mieć sposób. – Moja gra polegała na tym, żeby szybko zejść z teorii, oczywiście to jest kosztem gorszej pozycji, bo teoria wskazuje najsilniejsze posunięcia. Ale to mi daje przewagę taką, że ci symultaniści za każdym razem nie wykonują ruchów automatycznie, tylko muszą myśleć – mówi Leon Kłodnicki.
A jak mawiają szachiści ważna jest nie tylko silna psychika, ale także kondycja fizyczna. – Szachy są mimo wszystko są grą dynamiczną, która wymaga mocnych nerwów, i tak naprawdę kto ma slabo kondycję ten tutaj nie pogra dzisiaj, bo rozgrywki te będą trwały gdzieś 5 godzin. Pięć godzin siedzenia, grania w szachy wymaga naprawdę dużej kondycji fizycznej – uważa Andrzej Gut, prezes RPWiK.
Dziś zawodnicy wykorzystywali swoją kondycję w grze indywidualnej i drużynowej. Jutro – czas na finały.