Mniej pieniędzy na kobiecy futbol

Radosna atmosfera panowała niespełna miesiąc temu w Raciborzu, gdy piłkarki miejscowej Unii zostały Mistrzyniami Polski. Radości nie było wtedy końca. – Dla tej chwili walczyłyśmy cały sezon, spełniły się nasze marzenia. Jest to dla nas ogromne święto – mówiła wtedy Daria Antończyk.

Jednak futbol kobiecy w naszym kraju popularny nie jest, a i przez PZPN traktowany jest jak niechciane dziecko. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Remigiusz Trawiński – prezes i trener mistrzowskiej Unii. – Jeżeli ktoś myśli, że to się przełoży na jakieś gratyfikacje to jest w błędzie. Nie spodziewamy się tego wiele – przyznaje Trawiński.

Rzeczywiście kwota premii za Mistrzostwo Polski jaką ma otrzymać z PZPN-u Unia Racibórz na kolana nie powala. Piłkarska centrala na konto raciborskiego klubu przeleje zaledwie 15 tysięcy złotych. – Jeżeli to jest premia i szanujący się związek ją przyznaje, to ten związek albo nie szanuje siebie albo, co bardziej prawdopodobne nie szanuje nas. Lepiej, by w tym wypadku żadnej premii nie dawali, niż mają dawać takie premie. Teraz zmieniły się władze może i wysokość premii się z czasem zmieni – podkreśla Trawiński.

Zmienić się to powinno jak najszybciej. Wystarczy tylko wspomnieć, że w ciągu ostatnich lat PZPN na samą reprezentację wydał ponad 80 milionów złotych, a na całe piłkarstwo kobiece zaledwie 5. Zmianę sytuacji zapowiada jednak Józef Bergier – nowy przewodniczący Wydziału Piłkarstwa Kobiecego Polskiego Związku Piłki Nożnej. – Wysokości transferów, ilość sponsoringu, to na dzisiaj jest naturalna konsekwencja tego, że piłkę nożną kobiet traktuje się inaczej. Piłkarstwo kobiece będzie zmieniało swoją jakość i będzie niwelowało te różnice, które w mojej ocenie są zbyt duże – uważa Bergier.

Receptą na zniwelowanie tych różnic z pewnością może być dobry występ Unii w Lidze Mistrzyń, tym bardziej, że mężczyźni od wielu lat na tej arenie zawodzą.