RegionWiadomość dnia

Morderca kotów z Zabrza stanął przed sądem. Obrońcy praw zwierząt protestowali [Zdjęcia]

ZOBACZ ZDJĘCIA

Sprawiedliwości musieli się domagać poza salą sądową. Na wniosek obrony zabrzański sąd wyłączył bowiem jawność rozprawy. Utajnienie procesu zdaniem obrony było konieczne, bo wzbudza olbrzymie emocje wśród niektórych środowisk. – To jest 20 istot żywych, które czują, które żyły, oddychały, tak samo jak my. Uważamy, że wczoraj kot, a jutro to może być człowiek. Uważam, że dla takiej osoby po pewnym czasie nie będzie różnicy – stwierdza Marlena Równiak, Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami “Nadzieja na dom”.

Wojciech L. koty wziął z co najmniej 15. domów. To właśnie ich zaniepokojeni właściciele zawiadomili pół roku temu prokuraturę. Jak się później okazało, były już student stomatologii, koty adoptował po to, żeby brutalnie je mordować. Uderzał nimi o ścianę, a potem martwe już zwierzęta w workach wyrzucał na śmietnik. – Ten człowiek robił dobre wrażenie. Okłamał wszystkich. Okazało się, że zabił te koty w perfidny sposób i w tym momencie nikt nie wie komu zaufać – mówi Ewa Domagała, Fundacja EBRA – Koci Zakątek z Wrocławia.

Otrząsnąć się po tym, jak oddała dwa koty do adopcji Wojciechowi L., do dziś nie może pani Anna. Na rozprawie nie była. Ze względu na swoje bezpieczeństwo zastrzega swoją anonimowość. – Wiem, że pewnie teraz ci, którzy chcą adoptować koty, patrzą na nas jak na psychicznych. Bo my prawie że wyciągamy siódmą wodę po kisielu, będziemy niedługo sprawdzać całą historię, każdy z nas boi się, czy to nie jest kolega pana Wojciecha L. – mówi. Który od czasu postawienia mu zarzutów wciąż przebywa na wolności. Wpłacił pięć tysięcy złotych poręczenia majątkowego. – Twierdził, że działa pod wpływem emocji, jakiś negatywnych, negatywnych frustracji, swoich osobistych problemów i w ten sposób swoją agresję wyładowywał na kociętach, które brał z zamiarem posiadania przyjaciela – mówi Anna Arabska
Prokuratura Rejonowa w Zabrzu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Najwyższy wymiar kary w tym wypadku to 3 lata więzienia. To za mało, mówią obrońcy zwierząt. – Wiedział, że coś się dzieje, że my doszliśmy, zaczynamy rozumieć o co chodzi, i że będzie postawiony akt oskarżenia, że wniesiemy pozew do prokuratury. On – mimo to – ten proceder nadal kontynuował – podkreśla Marlena Równiak, Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami “Nadzieja na dom”.

Protestujący są przekonani, że nawet gdy zapadnie wyrok skazujący, będzie robił to samo. Zapowiadają kolejne protesty niezależnie od tego, czy następne rozprawy będą utajnione.

Wcześniej pisaliśmy:

Obrońcy praw zwierząt sprawiedliwości, a tym samym najostrzejszego wyroku dla Wojciecha L., domagać musieli się dziś poza salą sądową. Sąd na wniosek obrony wyłączył jawność rozprawy. Wojciech L. jest oskarżony o bestialskie uśmiercenie niemal 20 kotów. 28-latkowi grozi kara 3 lat więzienia. Od czasu postawienia mu zarzutów do dzisiejszej rozprawy przebywał i wciąż przebywa na wolności, bo wpłacił pięć tysięcy złotych poręczenia majątkowego.

Student stomatologii przyjmował koty do adopcji od wielu osób. Później 28-latek bezlitośnie katował i mordował powierzone mu zwierzęta. Po zabiciu we własnym mieszkaniu, pakował martwe koty do worków, a następnie wyrzucał do kontenera na śmieci.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button