Moto turystyka

Niebieski ośmiolatek z Pszczyny – Fiat 126p przeżył więcej niż niejeden jego starszy kolega. – Widział łosie, widział koło podbiegunowe, widział podobne samochodziki, które również mają momentami problemy, ale radzą sobie i on również postanowił, że dowiezie nas na koło podbiegunowe – opowiada Piotr Łapa, uczestnik Złombolu 2009. Na początku lipca trzyosobowa załoga z Pszczyny, stanęła na starcie Złombolu i wyruszyła razem z innymi w kierunku Skandynawii. Cel został osiągnięty, ale nie obyło się bez strat, silnik odmówił posłuszeństwa. – Samochód ucierpiał i to dość trochę. Będziemy tam wymieniać, coś robić z nim, zobaczymy co się da zrobić, ale myślę, że będzie okej – oznajmia Mateusz Dajka, uczestnik Złombolu 2009.
Bo o ile mały fiat dotarł na koło podbiegunowe bez problemu, to do Polski zbyt szybko wrócić już nie chciał. Gdy wydawało się, że samochód utkwi gdzieś w Skandynawii nadeszła odsiecz. – Przyszły nam inne załogi z pomocą, co właśnie w Złombolu jest fajne, że nie zostawia się ekipy samej zdanej na siebie, jeżeli jest taka możliwość oczywiście – mówi Piotr Łapa, uczestnik Złombolu 2009. Bo fascynacja wolnością w oparach spalin nie zna granic. I nie ma znaczenia czy celem jest koło podbiegunowe czy pokład samolotu. Dlatego członkowie klubu miłośników Yamahy Virago postanowili spotkali się w równie niedostępnym miejscu. – Na lotnisku przeważnie można zobaczyć tylko samolot prawda? Ale żeby motocykl poruszający się po pasie, czy po drogach kołowania – jest to coś innego, tak samo i dla nas jak i dla pasażerów, którzy oczekują na samolot. Co się dzieje, na lotnisku w Katowicach Pyrzowicach? – relacjonuje Mirosław Olszówka, pomysłodawca imprezy.
A działo się sporo. Czterdziestu motocyklistów przejechało pasem startowym katowickiego lotniska. Zwiedzając teren niedostępny dla przeciętnych ludzi motocykliści udowodnili, też że na motorze można wjechać wszędzie. – Środek taki lokomocji po prostu jest przeznaczony do każdego terenu praktycznie, więc tutaj nie ma szans, żeby sobie nie poradził po prostu z jakimś terenem – oznajmia Adam Siewierski, motocyklista.
Zaufanie do swojego pojazdu łączy wszystkich fanów motoryzacji. Dlatego załogi Złombolu mają nadzieję, że kolejna wyprawa przyniesie bardziej ciekawe pamiątki niż zepsute części silnika.