Mróz atakuje: Śląsk bez wody

Susza w kranach trwa tu prawie dwa tygodnie. Zmywanie naczyń, pranie czy nawet prysznic, stał się luksusem. – Wczoraj córka była załatwić się w krzakach. No nie da się – mówi Jan Procz, mieszkaniec Mysłowic. W takich warunkach o swoją higienę dbać muszą mieszkańcy jednego z mysłowickich budynków. – Usłyszałam odpowiedź, że mamy zamarzniętą cała kanalizację. W związku z tym najlepszym rozwiązaniem będzie czekać do wiosny, aż to wszytko odmarznie, bo oni nie są w stanie zrobić nic. Mają 100 tysięcy takich zgłoszeń – mówi Monika Sołtys, mieszkanka Mysłowic.
Spółdzielnia – jak mówią mieszkańcy – ich losem się nie przejmuje. Budynek jest zaniedbany. – Klatka jest otwarta z dwóch stron. Jednych drzwi nie ma w ogóle, drugie się nie domykają. Absurdalną kartkę nam wywiesili: prosimy zamykać drzwi, bo rury zamarzają.
Ten sam problem jest również w Siemianowicach Śląskich. Wody nie ma tu w ponad dwustu budynkach. Mieszkańcy dzwonią do administracji od kilku dni. Awarii nie dość, że nie usunięto, to dopiero teraz podstawiono im beczkowóz. – Miejsce usytuowania tych budynków jest takie, że przy temperaturach powyżej -16 stopni, to niestety instalacje zamarzają – wyjaśnia Kazimierz Krawczyk, MPGKiM w Siemianowicach Śląskich.
Rury przechodzą przez garaże, do których spółdzielnia nie ma kluczy. – Mam w tej chwili w mieszkaniu 14 stopni. W piecu nie mogę sobie napalić, bo potrzeba wodę napuścić, a wody nie ma i para na pół gwizdka – skarży się Tomasz Jarzembowski, mieszkaniec Siemianowic Śląskich. – My jeszcze nie mamy się tak źle, bo sąsiadka obok nie ma możliwość w ogóle grzania, także tam siedzą wszyscy przy grzejnikach – dodaje Anna Jarzembowska, mieszkanka Siemianowic Śląskich.
Urzędnicy znaleźli jednak wyjście z tej sytuacji i mają sposób na to, jak zaspokoić podstawowe potrzeby mieszkańców. – Mieszkańcy, którzy pragną skorzystać z ubikacji jak i z bieżącej wody, mogą udać się do budynku urzędu miasta jak i innych. Tych jest około siedmiu – mówi Jakub Nowak, UM w Siemianowicach Śląskich. – Rozumiem, że mamy wziąć gąbkę, mydło, ręcznik i tak biegnąć do urzędu razem z dziećmi – mówi Anna Jarzembowska, mieszkanka Siemianowic Śląskich.
W Bytomiu takie zaproszenie jest niemożliwe, bo Urząd Miasta sam nie ma dostępu do wody. – Przyczyna awarii, to rozszczelnienie wodociągu spowodowane prawdopodobnie bardzo niskimi temperaturami, które mamy na zewnątrz – tłumaczy Agnieszka Klich, rzecznik prasowy Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego. W Bytomiu woda nie dopływa też do aresztu śledczego. Mieszkańcy Mysłowic i Siemianowic Śląskich też są ukarani brakiem wody… Tyle, że za cudze winy.