MŚ: Anglia – USA 1:1
Anglicy rozpoczęli ten mecz od mocnego uderzenia. Już w czwartej minicie po podaniu do Emile’a Heskeya bramkarza USA pokonał kapitan Anglii Steven Gerrard. Amerykanie groźną akcją odpowiedzieli dopiero w 18. minucie, gdy blisko pokonania Roberta Greena był Jozy Altidore.
W kolejnych minutach na amerykańską bramkę co chwila sunęły ataki Anglików. Szczęścia strzałem z daleka próbował Wayne Rooney, sporo strachu w szeregach obronnych USA siał Emile Heskey.
Mimo naporu Anglików Amerykanie próbowali nawiązać wyrównaną walkę. W 38. minucie bardzo bliski strzelenia gola był Landon Donovan, który z dystansu próbował pokonać angielskiego bramkarza. Chwię później ekipa USA dopięła swego – po mocnym strzale z daleka Clinta Dempseya bramkarz Anglii nie zdołał złapać piłki, która wyślizgnęła mu się z rąk i wpadła do bramki.
Od początku drugiej połowy obie drużyny prowadziły wyrównana grę. Po jednej okazji mieli Frank Lampard i Robbie Findley. Ponownie dał znać o sobie Wayne Rooney, który znów z daleka próbował zaskoczyć Tima Howarda. Swojej szansy nie wykorzystał także Shaun Wright Phillips.
W miarę upływu minut Anglicy coraz bardziej przyciskali, a Amerykanie ograniczyli się do przeszkadzania rywalom. Lepiej na tym wyszli piłkarze USA, którzy osiągnęli swój cel – nie stracili już bramki, ale sami też nie strzelili i mecz zakończył się podziałem punktów. Na twarzach obu trenerów pojawił się wyraz lekkiego rozczarowania.
W drugim meczu tej grupy jutro Algieria zmierzy się ze Słowenią.