MŚ: Ponad 120 minut emocji; Urugwaj w półfinale!
Urugwaj, dwukrotny mistrz świata, awansował do najlepszej czwórki mundialu po raz pierwszy od 40 lat. Ghana nie wykorzystała okazji, by zostać pierwszą w historii drużyną z Afryki w półfinale mistrzostw świata.
Mecz był bardzo wyrównany, obie drużyny zaprezentowały ofensywny futbol i grę o zwycięstwo bez kalkulacji. Szczególnie emocjonująca była końcówka meczu, w której Ghana nie wykorzystała rzutu karnego.
Przez pierwsze pół godziny meczu lepiej prezentowali się gracze Urugwaju, którzy mieli kilka sytuacji do zdobycia gola. Co chwilę zmuszali obrońcy rywali do interwencji, w tym czasie wykonali też pięć rzutów rożnych. Reprezentacja Ghany fakt, że nie straciła gola, zawdzięcza w dużej mierze swojemu bramkarzowi Richardowi Kingsonowi, który raz interweniował nawet głową. Po 30 minutach sytuacja na boisku diametralnie zmieniła się – to Afrykanie zaczęli atakować, z minuty na minutę coraz groźniej. Groźnie strzelali głową Sulley Muntari, a potem Isaac Vorsah. Kiedy wydawało się, że na przerwę oba zespoły zejdą bez bramki na koncie, znakomicie z ponad 30 metrów uderzył Muntari, a zasłonięty Fernando Muslera nie zdążył z interwencją.
Na początku drugiej połowy uskrzydleni “bramką do szatni” piłkarze Milovana Rajevaca ruszyli do ataku, by jak najszybciej podwyższyć. Urugwajczycy jednak już po chwili przebudzili się. W 55. minucie Diego Forlan w swoim stylu uderzył z rzutu wolnego z około 20 metrów, Kingson wyciągnął się jak struna, ale piłka wylądowała w siatce. “Celestes” postanowili kuć żelazo póki gorące i już po kilku minutach mogli prowadzić, jednak w znakomitej sytuacji nie trafił w bramkę Luiz Suarez. Ten sam zawodnik nie wykorzystał okazji w 70. minucie. Urugwaj, który najwidoczniej zachował więcej sił, nadal atakował, ale Ghana bardzo umiejętnie broniła się i co więcej, utrzymywała przy piłce, czekając na okazję do kontrataku. Kolejna bramka jednak nie padła, portugalski sędzia zarządził więc dogrywkę.
Dodatkowe pół godziny wyglądało podobnie jak druga połowa – wzajemne ataki, początkowo z lekkim wskazaniem na Urugwaj, który w pierwszej części dogrywki był bliżej strzelenia bramki. Obie drużyny próbowały wygrać, nie czekając na rzuty karne. W drugiej połowie po zamieszaniu w polu karnym Urugwaj był blisko stracenia bramki samobójczej. Ghana naciskała, dwie minuty przed końcem groźnie strzelał głową Kevin-Prince Boateng, ale i tym razem piłka minęła słupek. W ostatniej minucie emocje sięgnęły apogeum – po niebywałym zamieszaniu Luis Suarez wybił piłkę ręką z linii bramkowej, za co dostał czerwoną kartkę. Presji nie wytrzymał jednak Asamoah Gyan, który z rzutu karnego trafił w poprzeczkę.
O awansie decydowały rzuty karne. W pierwszej serii trafili Forlan i – tym razem celnie – Gyan. W drugiej nie pomylili się Victorino i Appiah. Trzecia seria to wykorzystana “jedenastka” Scottiego i obrona Muslery po strzale Mensaha. Urugwaj prowadził 3:2, ale kolejnego karnego przestrzelił Perreira. Muslera obronił jednak następny strzał – Dominica Adiyiaha. Formalności dopełnił Sebastian Abreu, po którego celnym strzale w ekipie Urugwaju nastąpiła eksplozja radości.
W pierwszym dzisiejszym meczu ćwierćfinałowym Holandia pokonała Brazylię 2:1 i to Oranje zmierzą się we wtorkowym półfinale z Urugwajem.