Mysłowice bez OFF-a?

Dziś mysłowiccy radni zlekceważyli nadzwyczajną sesję Rady Miasta. Tym samym kolejny już raz odmówili przekazania 280 tysięcy na kolejną edycje OFF festiwalu. Ich zachowanie poruszyło prezydenta Mysłowic – Grzegorza Osyrę, który dziś problem gdzie zagra OFF – chciał rozwiązać. – Nie będziemy słuchać, że radni chcą, bo taka ich retoryka. Czemu oni nawet na sesje nie przyjdą? Niech zagłosują przeciw, oni nie przychodzą, to jest ich powinność, to jest ich obowiązek.
Radni jak widać do obowiązkowych nie należą. Za to obowiązkowości wymagają od innych w tym przypadku od organizatorów OFF festiwalu, którzy ich zdaniem z poprzedniej edycji się nie rozliczyli. – To jest nieprawda, my się rozliczyliśmy, dosyć precyzyjnie zgodnie z przepisami. Zresztą każdy kto zna się na przepisach o finansach publicznych wie, że to jest po prostu niemożliwe. Bylibyśmy przestępcami, złożyliśmy oświadczenie 22 września, dzisiaj sprawdzałem żaden z radnych nie sprawdził tego oświadczenia naszego – tłumaczy Krzysztof Głuchowski, organizator OFF festiwalu.
Swojego festiwalu nie chcą stracić młodzi mieszkańcy Mysłowic – dumni, że to w ich mieście w tak wyjątkowy sposób promuje się kulturę OFF-ową. – Jest to jedyny festiwal swego rodzaju w Polsce, ponieważ reszta jakoś na siebie nachodzi, co widać między innymi w Krakowie. Jasne, że była by to wielka strata, należy promować taką a nie inną kulturę alternatywną, niezależną, bo jej się bardzo ciężko jest przebić – uważa Anna Sorek, mieszkanka Mysłowic. Wie o tym doskonale Piotr Pełka, lider alternatywnego zespołu Czelsi. Na razie koncertują na mniejszej scenie, kiedyś chcieliby wystąpić w Mysłowicach. Tyle tylko, że gdy będą już na to gotowi festiwalu może już tu nie być. – Tragedia. Mysłowice bez OFF-a, to jak Kraków bez smoka, który zieje po wysłaniu sms-a.
Ta niezbyt klarowna sytuacja w Mysłowicach w ogóle nie dziwi publicysty Marcina Zasady. – Rozumiem wątpliwości radnych, które pojawiły się podczas przyznawania kolejnych dotacji i uważam, że źle się stało, że ten festiwal stał się trochę zabawką prywatną prezydenta Osyry i Artura Rojka. A tą zabawką chętnie “pobawiliby” się urzędnicy w Katowicach. Są gotowi na przejęcie festiwalu, ale jak mówią nic na siłę. – Każde miasto w aglomeracji powinno mieć takie sztandarowe imprezy. Żeby się w Tychach odbywało, dobrze żeby się w Mysłowicach odbywało i dobrze żeby duża impreza odbywała się w Katowicach – oznajmia Waldemar Bojarun, rzecznik UM Katowice.
Bo najgorszym rozwiązaniem dla OFF festiwalu byłoby gdyby jego twórcy musieli szukać nowej lokalizacji poza Śląskiem. – Wówczas to byłaby strata nie tylko dla samych Mysłowic, ale myślę, że dla wszystkich miast naszego regionu i wówczas tutaj miasto Katowice jest otwarte na taką współprace i można byłoby taki festiwal organizować w Katowicach – dodaje Waldemar Bojarun.