Mysłowice i Sosnowiec walczą o szkoły

Panie prezydencie chcemy rozmawiać – deklarowali nauczyciele. Jednak władza do poziomu pikietujących przed sosnowieckim urzędem miasta zejść nie zamierzała. Członkowie Związku Nauczycielstwa Polskiego przyjechali z całego kraju. Protestowali w obronie likwidowanych w Sosnowcu szkół. – Eksperymentowanie na takim materiale, tak nieelegancko powiem, jakim są dzieci i młodzież, to jest zawsze niebezpieczne – twierdzi Barbara Kiereś, ZNP w Katowicach.
Miejscy radni mieli podjąć decyzję o dalszym bycie dwóch szkół. Między innymi szkoły specjalnej, w której uczy się Dorota Gorzelik. – Ta szkoła jest dla nas drugim domem. Bardzo czujemy się bezpiecznie w tej szkole, jest bardzo dużo osób, które znamy. Nie chcielibyśmy ich stracić – mówi.
Utraty czegoś zupełnie innego obawiają się za to rodzice uczniów z “piętnastki” – dzieci najprawdopodobniej zostaną przeniesione do innego budynku. Budynku, który zdaniem rodziców nie nadaje się na szkołę. – Jeżeli szkoła od środka wykładana jest azbestem, bo były tam warsztaty szkolne, to jak te nasze dzieci mają funkcjonować?! Co dopiero wtedy ,jak zachorują i będą umierały, to wtedy dopiero będzie problem! – mówi Ryszard Synal, ojciec ucznia z Gimnazjum nr 15 w Sosnowcu.
Sosnowiec, to nie pierwsze miasto w regionie, które musi mocno ciąć wydatki. Zwłaszcza, kiedy w tych murach z roku na rok zasiada coraz mniej osób. – Od kilku dni trwają protesty, w zasadzie w każdym województwie. Według naszej informacji w każdym z 16-stu województw proces likwidacji może dotknąć od 40 do 60 szkół. Daje to liczbę prawie 1000 szkół – informuje Sławomir Broniarz, prezes ZNP. – My przenosimy tak dzieci, żeby żadna odległość nie przekroczyła 1 km – mówi Kazimierz Górski, prezydent Sosnowca. Pomimo szerokiego wsparcia los szkół, o które tu walczono, jest raczej przesądzony – będzie likwidacja.
Podstawówka w Mysłowicach już za kilka miesięcy też przestanie przyjmować uczniów. Niepełnosprawne dzieci zostaną stąd przeniesione. Miejsce placówki zajmie inna – szkoła specjalna, do której uczęszcza upośledzona umysłowo młodzież. – Ani ten budynek nie jest większy od tego, który dzisiaj zajmuje Zespół Szkół Specjalnych, czyli z całą pewnością ich warunki bytowe, lokalowe i nauczania ulegną pogorszeniu. Tak samo ulegną pogorszeniu warunki bytowe, lokalowe i nauczania naszych dzieci – mówi Lech Bielański, Rada Rodziców Szkoły Podstawowej nr 13 w Mysłowicach.
Taka walka rodziców prawdopodobnie na niewiele się zda. Zaczęła się za to inna – walka słowem. Dzielnica Brzęczkowice, w której stoi budynek szkoły nr 13, została oklejona ulotkami. A w niej informacja, że ewentualne wprowadzenie się uczniów szkoły specjalnej równa się z sąsiedztwem alkoholików i narkomanów. Dyrekcja szkoły, w której zdaniem niektórych uczą się nałogowcy, musiała na to zareagować. Zawiadomienie w sprawie obwieszczenia trafiło już do prokuratury. – Nie mogę pozostawić tego i powiedzieć: tak te wasze dzieci takie są i ci nasi uczniowie tacy są. Nie są tacy – mówi Anna Zając-Lubowiecka, Zespół Szkół Specjalnych im. Korczaka w Mysłowicach.
Są za to decyzje, do których dojrzeć muszą wszystkie miasta. Decyzje dotyczące dzieci, które jednak przerastają dorosłych.



