Mysłowice na celowniku

W odpowiedzi na działania wojewody śląskiego, zastępca prezydenta Mysłowic Tadeusz Chowaniak przyznał: Obawiam się, że to będzie mogło mieć dalsze konsekwencje, że to nie wyborcy będą decydować o tym, kto będzie w mieście rządził. Jeżeli ktoś jest niepokorny, nie podoba się, to będą podejmowane próby odwołania w taki sposób.
Radni opozycji natomiast uważają, że każdy sposób na odwołanie Grzegorza Osyry jest dobry. – Stale w Mysłowicach jest łamane prawo, non stop mamy do czynienia z tym, że są pewne rzeczy mocno naginane pod względem prawnym – podkreśla Daniel Jacent, radny PiS w Mysłowicach.
Te nagięcia zbadała Regionalna Izba Obrachunkowa. – Wystąpienie pokontrolne liczy parędziesiąt stron, tam są wypisane wszystkie nieprawidłowości – przyznaje Mariusz Siwoń z Regionalnej Izby Obrachunkowej.
Według szefa RIO największa nieprawidłowość to nierozliczenie się z tych pięćdziesięciu stron nieprawidłowości, mimo że kontrolerzy w mysłowickim Urzędzie Miasta byli rok temu.
– Wojewoda jest takim organem, który kiedy dochodzi do ewidentnego łamania przepisów powinien podejmować stosowną interwencję – zaznacza Krzysztof Nowak z wydziału nadzoru prawnego wojewody śląskiego. I interwencje wojewoda podjął. Wysłał prezydentowi Mysłowic żółtą kartkę – oficjalne pismo z ostrzeżeniem, że jeżeli prawo wciąż będzie łamane wyśle do premiera wniosek o jego odwołanie. I może Grzegorz Osyra by się tym przejął – gdyby od ponad miesiąca nie był na L4.
Władzę w mieście przejął jego zastępca. – Wiadomo, że jestem kontynuatorem, niemniej jednak pan wojewoda będzie się musiał mocno nagłowić nad tą sytuacją, którą obecnie mamy – stwierdza Chowaniak. A ta sytuacja coraz mniej przypomina urzędową – a coraz bardziej osobistą potyczkę władz Mysłowic z wojewodą.