Na dwóch kółkach – Kolarski Dobowy Maraton Szosowy i Silesia MTB

Smak zwycięstwa po przejechaniu 34. kilometrów w niecałe dwie godziny. Dla amatorów to może niecodzienny wyczyn, jednak dla zawodowców Silesia MTB w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie, to wyłącznie rozgrzewka przed poważniejszymi zawodami. – Trasa była wyjątkowo łatwa. W porównaniu do zeszłych lat maksymalnie sucho, szybko, ani jednego upadku – mówi Mariusz Musiałek, MMBike Team Piekary Śląskie.

Nie wszyscy jednak przyjechali tu po puchary. Podstawowy dystans – 17 kilometrów – był okazją do rodzinnego spędzenia weekendu. – Można dziecku pokazać inny tryb życia. Nie telewizor, czy gry – stwierdza jeden z uczestników.

A stąd już blisko do połknięcia bakcyla dwóch kółek i zawodowstwa. – Ci najmłodsi zawodnicy, wiem już z poprzednich lat, że później bardzo dobrze sobie radzili na większych imprezach, gdzieś tam w kraju – informuje Tomasz Wojtala, organizator Silesia MTB.

500 kilometrów wokół Gliwic, w ciągu jednej doby. Czasu na krótkie przystanki było niewiele, jednak wystarczająco, żeby dobrze zjeść. – Miałem 12 rogalików, około 10-ciu batonów i jeszcze bułki z szynką – przyznaje Krzysztof Kryczka, przejechał 500 km.

Jednak nie wszystkim w dobowym maratonie udało się osiągnąć wyznaczony cel. Z dystansu 700-set kilometrów zrezygnowali nawet najlepsi, wybierając krótsze trasy. – Głównym powodem były warunki atmosferyczne, które na złość panowały wczorajszego dnia i przez większą część nocy. Po prostu się nie dało – mówi Piotr Kurczyk, uczestnik zawodów.

Dali za to radę na trasie 500-set kilometrów ci najwolniejsi. – Jeżeli pojedziemy na przykład szybko, to wiadomo – ktoś przegrywa ze ślimakiem. Można powiedzieć, ze to dla niego trudne. A z drugiej strony, jak przejedziemy z powodu jakiś defektów słabo, to też się nic nie dzieje – stwierdza Tomasz Lesiecki, Szalone Ślimaki Team. Bo tak naprawdę nie zawsze o zwycięstwo tu chodzi, tylko o czas spędzony na dwóch kółkach.