Na ich widok niejednemu facetowi miękną nogi… Zabytkowe samochody w Wodzisławiu Śląskim

Na ich widok niejednemu facetowi miękną nogi, szybciej bije serce, a na ustach pojawia się uśmiech. Samochody… – Ten dźwięk, ten silnik, wydech – nie ma tutaj po prostu porównania, to nie jest ciche auto. Moja sąsiadka wie, kiedy je przyjeżdżam – stwierdza Zbigniew Marciniak, uczestnik parady.
Z kolei Dawid Drapacz wie, że w innym aucie nie zaznałby spokoju. Citroen 11B to niemal członek rodziny. – Wspomnienia zostały. Wychowałem się w tym samochodzie i zdecydowaliśmy z żoną, że go kupimy. Sprowadziliśmy go spod Paryża – wspomina.
Wprawdzie z Francją ostatnio przegraliśmy, ale to na boisku. Bo na paradzie w Wodzisławiu samochodom znad Sekwany opór dzielnie stawiały największe osiągnięcia polskiej motoryzacji: syreny, fiaty 125 i niezawodne maluchy. Te ostatnie na razie jeszcze można kupić za grosze, ale już niedługo to może się zmienić. – Myślę, że to się już powoli dzieje, także rok, dwa lata i będzie szał na maluchy – zapowiada Paweł Makuch, uczestnik parady.
Na razie jednak jest szał na zabytkowe weselne limuzyny. Dzięki temu, te przecież kilkudziesięcioletnie cacka, są w doskonałym stanie. – Staramy się dostosować do epoki. Gościom się to bardzo podoba, tym bardziej narzeczonym, którzy jadą do ślubu. Samochód tak zarabia też na swoje utrzymanie, bo jest to drogi samochód w utrzymaniu – tłumaczy Dawid Drapacz, uczestnik parady.
Może i drogi, ale równie drogi sercu niejednego fana samochodów. – Motoryzacja tamtejsza to była motoryzacja. Wszystko jest na hitachi podzespołach, jakiś takich blaszkach. Tam było wszystko proste, gaźniki proste, urządzenia, manetki – stwierdza Janusz Retlik, widz. Dzisiaj jest inaczej. Co będzie za kilka lat? Trudno powiedzieć, ale równie trudno sobie wyobrazić, że za 30 lat w rolę oldtimerów wcielą się właśnie wyprodukowane auta.