RegionWiadomość dnia

Na mecie ślub. Rowerowa wyprawa na Syberię. Do pokonania mają 9 tys. kilometrów

Ostatni rozruch przed wyprawą życia. – Główna intencja – jedziemy za Polskę, to jest wszystkich intencja ogólna. Ale też każdy myślę, że zabiera swoje, do tych naszych sakw jeszcze pakuje – stwierdza Hanna Witczak, uczestniczka wyprawy. Sakwy pełne intencji, choć i tak już wypełnione po brzegi. – Butle gazowe i kartusze, menażki, w których gotujemy, bo sami też musimy sobie robić jedzenie. Od zwykłej strawy znacznie ważniejsza jednak ta duchowa. Na czele pielgrzymki rowerowej, która jutro z Lublińca wyruszy na Syberię, stanie misjonarz. Cel tej specyficznej misji to polska wioska Wierszyna. – W tej wiosce mieszkają właśnie Polacy, którzy 7 lipca będą świętować 100-lecie swojego kościoła i zaprosili nas. Tam proboszczem jest oblat i on mówi: słuchaj na tym rowerze byłeś w tylu miejscach na świecie, to przyjedźcie teraz do mnie – mówi ojciec Tomasz Maniura, misjonarz.

Zaproszenie przyjęte. Ale choć grupa ojca Maniury na rowerach zwiedziła już Jerozolimę, a nawet Maroko, jutrzejszej podróży nieco się obawia. Trasa będzie wiodła między innymi przez Białoruś, Kazachstan, Mongolię i dalej w głąb Rosji. W sumie 9 tysięcy kilometrów. – Mam tutaj na tyle narzędzi, że jestem w stanie rozebrać cały rower na części. Ten mały warsztat może się przydać. Bo po drodze liczyć będą mogli tylko na siebie. – Boję się, że rama mi pęknie w rowerze, czy odniosę jakąś kontuzję, po prostu nie będę fizycznie w stanie dalej jechać – mówi Jakub Hepner, uczestnik wyprawy.

Wyprawa to też wielka niewiadoma dla Sary i Piotra z Katowic.Nie zwalniamy tempa, siedem dni w tygodniu zasuwamy. Bo w ich przypadku to przygotowania znacznie ważniejsze niż do samej podróży. – Razem wpadliśmy na to. Myślałem o tym już wcześniej, ale wyszło to od nas jednocześnie, że super byłoby wziąć ślub właśnie na koniec takiej wyprawy– stwierdza Piotr Wierzgacz, w trakcie pielgrzymki chce wziąć ślub.

Choć ślub mają już cywilny, teraz sakramentalne tak zamierzają sobie powiedzieć w kościele na Syberii. – Jeżeli dotrzemy i dotrze autokar, który wyrusza pod koniec czerwca z Kokotka, którym pojedzie moja mama – to przywiezie moją suknię, garnitur dla Piotrka, welon i wszystkie dodatki – mówi Sara Wierzgacz. Stworzyć udany tandem to wielka sztuka, ale dotrzeć się warto, wiedząc, że na nowej drodze życia przeszkody pokonuje się razem.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button