Na narty tylko w kasku!
Na trasie im więcej śniegu, tym więcej narciarzy i tym więcej okazji, by zaliczyć upadek. Paweł Kozera, na nartach jeździ od niedawna, pierwsze twarde lądowanie ma już za sobą. – Gdyby nie kask, to mogłoby być różnie, ale jednak dobra rzecz. Niedroga, a może pomoc – uważa. Może i pomaga. Z czego zdaje sobie sprawę coraz większa liczba narciarzy. W najstarszej wypożyczalni w Szczyrku, kask cieszy się coraz większą popularnością. – Ostatnio już coraz więcej kasków wypożyczają narciarze, a przede wszystkim rodzice dbają o swoje maleństwa, żeby spełnić zabezpieczenie – mówi Jan Mysołaj, wypożyczalnia narciarska w Szczyrku.
A jest co zabezpieczać. Urazy głowy są jednymi z najniebezpieczniejszych na stokach. I paradoksalnie im więcej osób w kaskach na stoku, tym większe zagrożenie dla tych, którzy ich nie mają. Dlatego, Ci którzy jeszcze się w nie nie wyposażyli obiecują szybką poprawę. – Jeszcze nie zdążyłem, miałem zamiar, ale niestety. Mam nadzieję, że sobie kupię – wyjaśnia Arkadiusz Styra, narciarz. Na pewno kupić kaski swoim pociechą będą musieli rodzice. Od pierwszego stycznia to już obowiazek dla wszystkich osób poniżej 15 roku życia. – Osoby, które nie będą stosowały się do tego zakazu będą karane grzywną, oczywiście mam na myśli ich opiekunów, bo to są osoby niepełnoletnie – informuje nadkom. Piotr Bieniak, z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Tymczasem GOPR-owcy do znudzenia przypominają i tym młodszym, i przede wszystkim tym starszym, ze sam sprzęt bezpieczeństwa nie zapewni. – Przygotowanie przed sezonem też jest bardzo ważne, bo ludzie którzy na przykład w pracy cały tydzień siedzą za biurkiem, później nagle się wyrywają na narty, mięśnie są nieprzystosowane, nierozgrzane i później są kontuzje – przestrzega Edward Golonka, ratownik GOPR. A jak są kontuzje, to są też nici z zimowego wypoczynku.
