Na ostro…

Wszystkie zabiegi idą na marne, gdy zabraknie… pikanterii. A dzisiaj było jej aż nadto. – To nie jest tak, że z przepisu, że tam deko napiszą, że to jest sól czy pieprz, czy jakaś papryka ostra, po prostu do smaku – mówi Wanda Szap, Mensa, usługi cateringowe. A ze smakami jak i z gustami bywa różnie. Michał Kściuczyk ognistych koreczków nie potrafił sobie odmówić. Choć jedzeniu takich przysmaków, mogą towarzyszyć efekty uboczne, a właściwie oczne. – Widzę, że taka łezka się w oku zakręciła. Nawet na tym to chyba polega. Wydaję mi się, że coś sie musi zakręcić, nie jest to nasze typowe jedzenie. Myślę, że Polacy do tego przyzwyczajeni za bardzo nie są, ale czasem warto spróbować.
A gdy na talerzu pusto, w brzuchu przyjemnie, a w ustach jak w piekle, pozostaje szukać antidotum. – Widać było, że dziewczyny sobie kompocik kupowały, czy jakiś napój. Raczej dbamy tak o klienta, że nie ma tu przesadzania z przyprawami na ostro tak bardzo – tłumaczy Wanda Szap. Skąd w przyprawach owa ostrość i co oprócz palenia w ustach może powodować – tłumaczy dietetyczka Gabriela Wanat. – Kapsaicyna zawarta w ostrych przyprawach, powoduje, przyspiesza trawienie, wzmaga wydzielanie soków trawiennych, oprócz tego wzmaga pragnienie.
Pragnienie ostrych doznań… oczywiście tych smakowych, może zawrócić w głowie. – Zamówił gorący posiłek wraz z alkoholem. Zjadł, jednak odmówił jego zapłaty, rachunek wynosił ponad sto złotych – opowiada mł. asp. Karolina Błaszczyk, śląska policja.
To historia pewnego łakomczucha zza zachodniej granicy, którego uczta w Zabrzu przedłużyła się o 10 dni. Przez ten czas, będzie musiał się stołować w jednej…więziennej restauracji. A tam pikantne może być nie tylko jedzenie.