RegionWiadomość dnia

Na plaży wszystkie spojrzenia wędrują za nimi… Ratownicy na czterech łapach

Są przypadki, kiedy jest “wielotonięcie” i ratownik musi wybierać czy płynie do jednej osoby, czy płynie do drugiej. W tym momencie pies może nam pomóc – mówi Anna Habrajska-Wackermann, ratownik wodny. Aby w tej profesji poczuć się jak ryba w wodzie, potrzebne są długoletnie szkolenia. Psi ratownik musi być równie dobrze przygotowany, jak jego opiekun, bo w trakcie akcji oboje są tak samo potrzebni. – Kiedyś pies był za bardzo obciążony – zbyt długo pracował. Pies jest tak długo w wodzie, aż mu się każe wyjść. Niestety przy wyciąganiu kolejnej osoby, zszedł na zawał – mówi Katarzyna Rubińkowska-Wasylowska, kierownik grupy psów ratowników.

Trzon tego wyjątkowego na plaży w Dąbrowie Górniczej patrolu tworzą potężne nowofundlandy i labradory. Z łatwością są w stanie samodzielnie z wody wyciągnąć tonącą osobę. To m.in. dzięki ich obecności na Pogorii w ostatnich trzech latach doszło do tylko jednego utonięcia. – Mamy tutaj 300 metrów plaży strzeżonej, podzielonej jakby na dwie części. Przy maksymalnym obłożeniu jest nawet 12 tysięcy plażowiczów – mówi Grzegorz Hofmann, kierownik plaży w Pogorii III w Dąbrowie Górniczej.

Kierownik dąbrowskiej plaży ma pod sobą 30 ratowników. Mimo takiej rzeszy ludzi, wparcie psiego patrolu jest nieocenione. Jakub Wątkowski nad wodę przyjechał po raz pierwszy. Wybrał z rodziną właśnie Pogorię ze względu na bezpieczeństwo. – Jest dużo ratowników, więc nie ma się czego obawiać – stwierdza.

O wiele większe obawy mają plażowicze na kąpieliskach w Katowicach. Tu psy nie mają wstępu, za to pilnie poszukiwanych jest co najmniej 10 ratowników. Na basenie “Rolna” głównie pracują studenci. Zawodowych ratowników jest tu jak na lekarstwo. – Zdecydowanie brakuje ratowników. Jest to spowodowane tym, iż te kursy wszystkie rozszerzyły się i są też o wiele droższe niż były kiedyś. Ta droga jest naprawdę ciężka – stwierdza Katarzyna Góral, wolontariuszka na basenie Rolna. Wydatek rzędu dwóch i pół tysiąca złotych na uprawnienia ratownicze dla wielu jest nie do przeskoczenia. Tymczasem zagrożeń jest tu nie mniej niż na wielkich akwenach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Tylko od początku lipca w akwenach w całym regionie utonęły cztery osoby. To jeszcze nawet nie półmetek wakacji. Na ich drodze do ratowniczych uprawnień na szczęście nie stoją duże pieniądze, a patrol na czterech łapach jest równie skuteczny jak ten tradycyjny – w męskim lub żeńskim wydaniu.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button