Nadal nie znamy kandydatów na prezydenta Katowic

Szybkim krokiem do wyborów. Pytanie tylko, czy prezydent Uszok do czegoś zmierza, czy przed czymś ucieka. Być może ucieka przed decyzją, czy do wyborów samorządowych iść z Platformą Obywatelską, czy bez niej. – Ja myślę, że trzeba działać konstruktywnie i odpowiedzialnie, nie można się opierać na jakiś tam doraźnych koniunkturalnych racjach i sądzę, że wszystko idzie w dobrym kierunku – stwierdza prezydent Katowic.
Kilka tygodni temu katowiccy politycy PO złożyli Uszokowi ofertę, by wystartował z ich listy. – Postawiliśmy sobie jako termin rozmów z panem Uszokiem Wielki Piątek – przyznaje Adam Matusiewicz, szef katowickiej Platformy Obywatelskiej. Ale do tej pory prezydent Katowic propozycji nie kupił. Jak wiemy nieoficjalnie poprosił o więcej czasu do namysłu. Jednak Platformersi najprawdopodobniej namyślać się już nie chcą. Tym bardziej, że sojusz z Uszokiem zanim doszedł do skutku już mógł przyprawić ich o ból głowy.
– Mieszkańcy Katowic kompletnie przestali się liczyć, natomiast odbywa się taki taniec po władzę. Czystą, nieskalaną ideą, programem, taką władzę do skonsumowania – uważa Michał Smolorz, publicysta.
Do kąśliwych komentarzy swoje dorzucili też polityczni przeciwnicy Platformy. – Ja bym ją porównał do PUB-u, w którym już nie ma selekcji, czyli po prostu wszyscy mogą wejść, ubrani jak chcą, zamawiać wszystko co chcą, zachowywać się jak chcą i w dodatku jeszcze nie płacić – twierdzi Marek Migalski, europoseł z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.
Jeśli nie Uszok to kto? Najbardziej prawdopodobny kandydat PO to obecny wicewojewoda Adam Matusiewicz. Natomiast nazwiska jego ewentualnych konkurentów nadal tkwią na tajnych listach. PiS mógłby wystawić posła Andrzeja Sośnierza, bądź Piotra Pietrasza – sekretarza katowickich struktur partii. – Jeszcze nie ma jednoznacznej deklaracji co do tego, kto z nas będzie startował. W tej chwili są prowadzone w Warszawie badania w sprawie szans kandydatów, jak również szans na zwycięstwo kandydata PiS-u w Katowicach – oświadcza Piotr Pietrasz z Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach.
Najbardziej prawdopodobny kandydat z lewej strony zostając prezydentem musiałby zamienić 40 tysięcy krzesełek stadionu śląskiego na kilkadziesiąt krzeseł w sali Rady Miasta. Jednak jak wiemy z naszych źródeł w SLD Marek Szczerbowski decyzji o kandydowaniu jeszcze nie podjął, a jego partyjni koledzy na ten temat wypowiadają się co najmniej mgliście. – Nasz kandydat będzie osobą wyłonioną spośród znanych osób w mieście. Tyle mogę powiedzieć – zaznacza Jerzy Paluchiewicz, szef katowickiego SLD. Bo w SLD podobnie jak u konkurentów doskonale wiedzą, że wyborczy falstart przekreśla jakiekolwiek szanse na wygraną.