RegionWiadomość dnia

Najdłuższa szychta… Podziemny strajk w bieruńskiej kopalni

Docenieni po latach. Trzy dekady temu decyzja o podziemnym strajku była spontaniczna, ale świadoma. Protestem 650 metrów pod ziemią, dwa tysiące górników z bieruńskiego Piasta zamanifestowało swój sprzeciw wobec wprowadzenia stanu wojennego. Z najdłuższej szychty wrócili po dwóch tygodniach.

Stanisław Paluch, jeden z liderów strajku, wspomina, że dziś podjąłby taką samą decyzję, choć konsekwencje protestu odczuwał przez kilka lat. – Po strajku zostałem uniewinniony przez sąd, dojechałem do domu. To było dwunastego maja i w tym samym dniu SB już czekało i zawieziono mnie do Zabrza Zaborza – wspomina.

Pod ziemią doskwierała im przede wszystkim rozłąka z rodziną. Boże Narodzenie sprzed trzydziestu lat było najtrudniejszym i najsmutniejszym jakie przeżyli. – Bałam się, żadnej dumy nie było, bo nic nie było wiadomo, żadnej wojny nigdy nie przeżyłam, w strachu byłam – wspomina Stanisława Paluch, żona przywódcy strajku.

Nastroje protestujących zepsuły doniesienia o masakrze w kopalni Wujek. Na podobny scenariusz nie zdecydowano się w Piaście. Wzięto ich głodem. 28 grudnia 1981 roku po zakończeniu strajku na powierzchnię wyjechała połowa z nich. – Dużo ludzi załamało się, ze względu na atmosferę. Tam cały czas dzwoniły telefony – od żon. Dyrekcja namawiała ich, żeby wyjeżdżali – mówi Ryszard Raczyński, uczestnik strajku w Kopalni Piast w grudniu 1981 r.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Emocje, które towarzyszyły strajkującym trzy dekady temu, zainspirowały twórców inscenizacji, pokazywanej w Kopalni Guido. – Jest to pokazanie tych zdesperowanych ludzi, odciętych od świata, odciętych od informacji. Chcemy pokazać ich rozterki, ich wątpliwości – tłumaczy Bartłomiej Latoszek, reżyser inscenizacji z Kopalni Guido. Byli wśród nich także zdrajcy i ci najbardziej zdeterminowani, by wytrwać do końca. – Na początku byłem za strajkiem. W scenie z telefonem, okazuje się, że moją rozmowę rozłączono, już nie mogłem porozumieć się z rodziną – mówi Paweł Janicki, odtwórca roli strajkującego górnika.

Górniczy strajk sprzed trzydziestu lat widziany oczyma tych, którzy nie pamiętają tamtych wydarzeń. Ma przybliżyć te trudne wydarzenia kolejnym pokoleniom. – Nie żyłam w tych czasach, i to jest dla mnie podniosłe, że mogę być częścią takiej historii – stwierdza Paulina Malicka, odtwórczyni żony strajkującego górnika.

Cena za podziemny strajk była jednak wysoka. Internowania, część protestujących musiała wyjechać z kraju. Siła i determinacja górników – to dziś zastanawia historyków. – Mieli świadomość tego, do czego reżim jest zdolny, mieliśmy do czynienia z czołgami w Poznaniu, pacyfikację 1970 roku, mieliśmy czołgi wszędzie wokoło i karabiny – mówi Andrzej Drogoń, dyrektor IPN Katowice. Komunistyczne władze planowały pacyfikację kopalni. Paradoksalnie jednak prawdopodobnie fakt strajku pod ziemią uniemożliwił te plany i sprawił, że górnicy uniknęli losu zabitych kolegów z kopalni „Wujek”.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button