Region

Najważniejsza na scenie. Ruszył Śląski Festiwal Gitary Elektrycznej

Najczęściej to właśnie ona na scenie gra pierwsze skrzypce i to nie nie tylko w muzyce rockowej. Choć to właśnie dzięki rockmanom wciąż jest o niej głośno. Pierwsze z nią spotkanie można porównać do pierwszej randki z ukochaną dziewczyną – mówią ci, którzy już ją dobrze poznali. – Miałem wtedy chyba 12-13 lat. Wtedy uczyłem się w ognisku muzycznym w klasie fortepianu, ale był taki moment, że przyjechał do ogniska zespół beatowy, który zagrał takie ostrzejsze dźwięki i tam była gitara elektryczna, czerwona – wspomina Mirek Rzepa, muzyk. Piotr Brzychcy po raz pierwszy uderzył w struny jako pięciolatek. Teraz jest czołowym w kraju gitarzystą. – Ojciec grał na gitarze akustycznej i pożyczonej od wujka. Tak trafiała czasem w moje ręce a potem dostałem taką malutką gitarę, która oczywiście nie była gitarą, tylko zabawką, ale wydawało mi się, że gram jak Hendrix.

To właśnie on pokazał światu na co stać ten instrument. – Jimi zawsze, zostawił ślad we mnie i to gra do tej pory – podkreśla Leszek Cichoński, organizator festiwalu “Thanks Jimi”. Za nią już bogata historia, ale wielu wciąż dźwięk jej strun zachwyca. – Gitarzystów jest najwięcej, bo wiesz ktoś kupi gitarę akustyczną, która nie kosztuje tam wielkich pieniędzy i już coś tam może działać na tej gitarze. Perkusji nie kupi w tej cenie i nie weźmie jej na ognisko, czy gdzieś tam na biwak – oznajmia Grzegorz Sobieraj, muzyk, sklep muzyczny Rock'n Roll.

Jak się z nią obchodzić i jak zagrać porywającą solówkę. Odpowiedzi można szukać na kolejnej edycji Śląskiego Festiwalu Gitary Elektrycznej. Jego pomysłodawcą jest Leszek Winder. Przez najbliższe trzy dni w kilku miejscach na Śląsku wystąpią wirtuozi tego instrumentu. Do tego prezentacja muzycznego sprzętu, warsztaty gitarowe i konkurs na najlepszą solówkę. – Odkrywanie nowych talentów i pokazywanie, że ma ogromny talent, że spędził ileś czasu nad instrumentem i że taki a nie inny wynik osiągnął. Jest to też kwestia edukacji młodego pokolenia, nic nie robisz nie masz nic – podkreśla Grzegorz Kapołka, muzyk, Golec uOrkiestra.

Wojciech Łukawski dwa lata zmienił swoje życie, całe podporządkował gitarze. Za pieniądze z Unii Europejskiej otworzył firmę. Jego gitary cenione są przez najlepszych w kraju muzyków. – Nawet jakaś słabsza gitara stanowi dla mnie jakiś element sentymentalny i nie podchodzę do tego jak do kawała drewna, tylko do czegoś co ma jednak służyć tworzeniu sztuki i temu też trzeba tchnąć moje techniczne serce.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Bo z tego kawałka drewna wydobyć można też dźwięki chwytające za serce. A brzmienie gitary elektrycznej jest tym najbardziej rozpoznawalnym w świecie.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button