Narciarstwo wodne w Jaworznie

Kontuzje w narciarstwie wodnym są nieuniknione i to nawet na najwyższym poziomie. Dawid Kazek – triumfator dzisiejszych zawodów – wrócił do narciarstwa wodnego mimo ośmiomiesięcznej rehabilitacji po zerwaniu więzadeł w stawie kolanowym. Dlaczego?
– Przede wszystkim wyjazdy są bardzo fajne. Jeżeli w Polsce jest zima, to nie możemy trenować i jeździmy na obozy do ciepłych krajów: Stany Zjednoczone czy też Zjednoczone Emiraty Arabskie. Obozy, zawody fajne, ludzie fajni- nowe wrażenia.
Nowe wrażenia, które jednak kosztują i to sporo. Narciarstwo wodne nie jest sportem olimpijskim, a zatem to bardziej hobby niż praca.
– Tu są tak minimalne pieniądze, że bez pomocy rodziców, sponsorów tego sportu by już dawno nie było – tłumaczy Jacek Zasępa, homologator zawodów.
Jednym z takich Rodziców jest aktualna mistrzyni Polski w skokach oraz wicemistrzyni w jeździe figurowej Anna Gogola. Zawodniczka z Jaworzna startuje od 25 lat i niejako w spadku duch narciarstwa wodnego przekazała swoim dzieciom. Wspólnie spędzany czas rekompensuje ryzyko i strach przed ewentualną kontuzją.
– Nie ma takich zawodów, nie ma takiego treningu, żeby wyjść bez szwanku. Mniej lub bardziej wszyscy jesteśmy narażeni, ale ta pasja jest jednak bardzo silna.
Pasja, której – jak przekonują narciarze wodni- każdy powinien przynajmniej spróbować. – Osoba, która nie boi się wody, nigdy nawet nie miała do czynienia z motorówką jest w stanie się po kilku jazdach nauczyć na tyle pływać, że ma przyjemność z tego – wyjaśnia Paweł Kowalski, Studencki Klub Turystyczny Płazik Politechniki Łódzkiej.
Przyjemność ze sporą dawką adrenaliny.