RegionWiadomość dnia

Nie będzie prywatyzacji szpitala! Prezydent Tychów ugiął się pod presją mieszkańców

Pan Sławomir w tyskim szpitalu leczy się od ponad czterech lat. Kiedyś był zapaśnikiem, teraz sam kibicował. Stawka była wysoka, bo chodziło o jego sprywatyzowanie. – Gdy tylko usłyszeliśmy, że miasto wyłoży pieniądze na szpital, to zaraz pobiegłem do pielęgniarek i się ucieszyły dziewczyny, bo będzie lepiej – mówi.

Aby szpital mógł otrzymać kontrakt do 2016 roku, samorządowcy muszą w niego włożyć od sześciu do dziewięciu milionów. Szpital dokapitalizują władze Tychów oraz powiat bieruńsko-lędziński. – W tym roku nie będzie to jakaś szokująca kwota, ale sądzę, że 2-3 miliony złotych uda się zebrać, żeby szpital rozpoczął prace administracyjne – stwierdza Andrzej Dziuba, prezydent Tychów. Jeśli tak się stanie, miasto będzie miało około 33% udziałów, a spółka Megrez 67%. W przyszłym roku Tychy oraz pobliskie gminy chcą przejąć szpital. Tym samym marszałek województwa śląskiego będzie mógł się go pozbyć. – Nie powiem, że była nieoczekiwana przez zarząd województwa śląskiego – to jest dobra propozycja, dająca możliwość i szanse rozwoju szpitala w Tychach, a na tym nam wszystkim zależało – zaznacza Mariusz Kleszczewski, wicemarszałek woj. śląskiego.

Jeszcze kilka dni temu nic na to nie wskazywało. Prezydent Tychów na początku niechętnie mówił o przejęciu szpitala. Jakub Chełstowski nie ma wątpliwości – Andrzej Dziuba ugiął się pod presją mieszkańców i opozycji. Groźba referendum i okrągły stół – jego zdaniem – miały wpływ na decyzję.

Zdaniem prezydenta Tychów temat jest trudny, dlatego rozmowy z marszałkiem trwały tak długo. – Służba zdrowia zawsze była oczkiem w głowie samorządu i tak samo było ze szpitalem wojewódzkim. Trudno nie zgodzić się z argumentami marszałka, bo szpitali w jego gestii jest za dużo i każdy na jego miejscu porządkowałby majątek – mówi Andrzej Dziuba, prezydent Tychów.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Generalne porządki przeprowadzono tu ponad półtora roku temu. Dług szpitala zniknął, bo powołano nową spółkę. Obecnie jest na minimalnym plusie, ale pacjenci są zadowoleni z opieki. – Na każdym oddziale przeszło 40 pacjentów się wypowiadało w różnych aspektach leczenia. Przeszło 500 pacjentów ogólnie wypowiedziało się w 80% pozytywnie – zaznacza Krzysztof Leki, wiceprezes zarządu Megrez. Kiepsko wygląda natomiast przyszłość szpitalnych przychodni. Ich dług to ponad 60 milionów. Teraz marszałek musi podjąć decyzję, co z nimi robić.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button