Region

(Nie)ludzkim głosem

Przez lata bita i poniewierana dziś unika ludzi. Bardzo się ich boi. W schronisku ma tylko jednego przyjaciela – z podobnymi problemami. – Obydwa trafiły do schroniska bardzo wystraszone, bardzo przerażone. Bały się kontaktu z ludźmi Bały się innych psów. I myślę, że to właśnie je połączyło. W tej ich wielkiej tragedii odnalazły kogoś, do kogo mogły mieć zaufanie. Do kogo mogły się zwrócić, przytulić i przejść przez tą tragedię w tym schronisku – tłumaczy Małgorzata Witkowska, wolontariuszka w schronisku. A o zaufanie w tym miejscu jest bardzo trudno. Lana miała kiedyś swoją panią. Była zadbana. Żyła jak królowa. Teraz ma depresję. – To jest stres, jak ktoś spał kiedyś w łóżku potem ląduje na kafelkach – bez ciepłego łóżeczka, poduszeczki, bez ręki, która może pogłaskać, przytulić – dodaje Magdalena Szyndowska, wolontariuszka w schronisku.

Dlatego Lana akceptuje tylko Magdalenę i je wyłącznie z jej ręki. W schronisku robi się głośno wtedy, gdy pojawia się tu człowiek. Gdy odchodzi – zwierzęta milkną. – Tak jak u ludzi. Jakaś apatia, złe samopoczucie. Niechęć do zabawy i do jedzenia. Leżenie gdzieś w kącie i zaduma. Pewnie myśli o swoim domu, który został odebrany i wyrwany – uważa Artur Zgadlewicz, pracownik schroniska. Czasami jednak ten dom znajduje. Pod warunkiem, że pies wygląda na zadbanego. Krzysztof Drogoś nigdy nie był w schronisku. O psa na święta poprosiła go dziewczyna. – Miał być to mały piesek, który nie rośnie. I przede wszystkim suczka. Tak po prostu wybrała.

Wybrał przyjaciela, który będzie merdał ogonem, gdy wróci do domu. Odtąd stanie się nowym członkiem rodziny. Dolczi spod trzynastki też nim był. Znaleziono go na śmietniku w kartonowym pudle. – Tak się codziennie zastanawiam jak osoby, ktore porzucają zwierzęta, przywiązują je do schroniska czy przerzucają przez płot jak spędzają święta. Czy myślą o tych zwierzakach, które tu podrzucili, czy spokojnie bez wyrzutów sumienia jedzą wigilijną kolację – opowiada Sandra Kurzycka, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

Nawet jeśli nie myślą o tych zwierzętach, sami nie zniknęli z ich pamięci. I być może lepiej aby w tę jedną szczególną noc w roku gdy podobno zwięrzeta mówią ludzkim głosem nie słyszeli odgłosów dobiegających ze schroniska.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button