Region

Nie ma miejsca

Niegdyś marzenie wielu mężczyzn, a i obecnie obiekt pożądania. Jednak nie dla wszystkich. Choć skutery stoją miejskim muzeum w Mysłowicach od dwóch lat, we wrześniu będą musiały zrobić miejsce innej wystawie. – Kolekcja, jak i cała wystawa jest niekomercyjna, niezarobkowa i w tym momencie, żeby znaleźć jakiś lokal, najlepiej gdyby był on udostępniony przez miasto – tłumaczy Grzegorz Sojka, kolekcjoner skuterów. W urzędzie jednak nikt nie potrafił powiedzieć czy miasto znajdzie miejsce, gdzie ta imponująca kolekcja będzie mogła stanąć.

Grzegorzowi Sojce udało się zgromadzić ponad czterdzieści pojazdów, między innymi legendarne osy i lambretty. – Głównym celem jest zebranie jak największej liczby pojazdów oryginalnych, w stanie takim jakim wyjechały z fabryki – stwierdza Sojka. Teraz tak jak wyjechały z fabryki, będą musiały wyjechać z muzeum. Wszystko dlatego, że obok figur najsłynniejszego zespołu z tego miasta, śląskiej izby i wykopanych na Rynku starych garnków, ma tu stanąć makieta ukazująca średniowieczne Mysłowice. – Po prostu jest za ciasno. I tylko dlatego. Jest to atrakcyjna wystawa, atrakcyjna ekspozycja, wzbudza zainteresowanie. Ale nasze muzeum się rozwija i brakuje nam miejsca – podkreśla dr Helena Witecka z Muzeum Miasta Mysłowic.

Teraz trudno znaleźć inne, równie atrakcyjne miejsce dla kolekcji skuterów. – W najgorszej opcji trafią do swojego pierwotnego miejsca skąd pochodziły, czyli do garaży i niestety kolekcja zostanie rozdzielona i nie zostanie pokazane publicznie – przyznaje Sojka.

Skutery być może mogłyby stanąć w galerii motoryzacji, która właśnie powstaje w Bytomiu. – Kolejne edycje, coraz więcej uczestników, coraz więcej kolekcjonerów i coraz większe zainteresowanie tymi imprezami, spowodowało właśnie to, że Bytom poparł pomysł tworzenia galerii motoryzacji i techniki – oznajmia Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzeczniczka UM w Bytomiu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na taką pomoc zabrzańskiego magistratu liczył Rafał Siech, gdy zawalił się dach hali, w której trzymał swoje okazy. Pomocną rękę wyciągnął wtedy również Bytom, ale na razie w obu przypadkach skończyło się tylko na słowach. – Nie jesteśmy po to, żeby kisić samochody w garażach oddzielnych i by nie udostępniać tych aut. Można to upublicznić, można udostępnić to mieszkańcom miast, gościom, bo jest to fajny haczyk marketingowy dla miast – uważa Rafał Siech, kolekcjoner starych samochodów.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button