Nie płacili czynszów. Odpracują milionowe zadłużenie

Odpracowywanie długów. Sprzątanie, porządkowanie, roboty budowlane – to najlepsza droga na znalezienie 50 milionów złotych. To nie żart. Rekordowej wygranej w totka co prawda nikt nie zgubił, ale właśnie tym sposobem w Zabrzu postanowiono odzyskać pieniądze – od zadłużonych lokatorów. – Pomysł jest dobry, bo w niektórych momentach po prostu nie idzie pracy znaleźć. Mając kilka zawodów można szukać, ale się nie dostanie pracy, a automatycznie wpada się w zadłużenie czynszu – mówi Adam Broda.
Pan Adam zamierza odpracować swój blisko 8-tysięczny dług. Pracuje po 7 godzin przez 5 dni w tygodniu. Niestety w Zabrzu chętnych do takiej pracy jest zaledwie 5. Trudno więc zakładać, że 50-milionowy dług wkrótce zostanie pokryty. – Niestety, ale miasto mając zadłużone mieszkania, i proponując mieszkańcom wybranie takiej formuły, jeżeli nie spotka się ze zrozumieniem, to niestety będzie musiało sięgnąć również po te prawne środki, które nie są miłe – zapowiada Sławomir Gruszka, Urząd Miasta w Zabrzu.
Eksmisja to jednak ostateczność, bo w wielu miastach z programu dla dłużników rezygnować nie zamierzają. Mimo że kampanie zachęcające do odpracowania czynszu zakończyły się fiaskiem. – W zeszłym roku 59 osób zechciało odpracować czynsz, a w tym roku jest to niestety tylko 18 osób. To stanowi 0,7% wszystkich osób, które w Świętochłowicach zalegają z czynszem – informuje Krzysztof Maciejczyk, Urząd Miejski w Świętochłowicach.
W Świętochłowicach długi sięgają 30 milionów, by całkowicie znikły taką pracę podjąć musiałoby blisko 2600 osób. Niestety nawet dla nią zainteresowanych, nie jest to łatwe. Tu obowiązują między innymi limity. W Zabrzu górna granica zadłużenia to 10 tysięcy złotych. – To nie jest żaden wstyd. Jedni mają prace, inni nie mają pracy i to ma swoje następstwa. Trzeba wybrać: albo włożyć do garnka, albo zapłacić czynsz. Ludzie wybierają to pierwsze – stwierdza Piotr Herman, skorzystał z programu dla zadłużonych lokatorów.
W Katowicach system odpracowania długów jeszcze nie istnieje, ale wszystko jest już przygotowane i start programu wydaje się być tylko kwestią czasu. – Jesteśmy gotowi. Jeśli tylko będziemy mieli opinie regionalnej izby obrachunkowej, wtedy już jest gotowe zarządzenie, które wprowadzi ten system w Katowicach – informuje Jakub Jarząbek, Urząd Miasta w Katowicach. Pytanie czy padnie rekord, i do pracy zgłosi się więcej niż kilkanaście osób.