(Nie)sportowe porachunki

Nic nie zagraża życiu 20-letniego kibica. Wbrew wcześniejszym informacjom, mężczyzna nie został uderzony siekierą – ustaliła policja.
O tym, że na katowickim Osiedlu Paderewskiego doszło do awantury z udziałem grupy mężczyzn z siekierami, informowali policjantów w swoich zgłoszeniach świadkowie – mieszkańcy osiedla. Jak mówili, 20-latek był ofiarą ciosu tym narzędziem. Policja nie potwierdziła jednak tej wersji.
– “Prowadzone od środowego popołudnia czynności śledcze wykluczyły, by obrażenia kibica powstały od ciosów siekierą. Tego zdania są zarówno bezpośredni świadkowie zajścia, jak i lekarz oraz sam pokrzywdzony” – powiedział Marek Wręczycki z zespołu prasowego śląskiej policji.
Do utarczki doszło w środę po południu na przystanku autobusowym. Grupa kibiców GKS Katowice czekała tam na autobus, którym mieli jechać na mecz ze Zniczem Pruszków.
W pewnym momencie na przystanku zatrzymały się samochody, z których wysiedli młodzi mężczyźni. “Ruch, Ruch” – skandowali. Doszło do szamotaniny, potem napastnicy odjechali. Policja potwierdziła, że co najmniej jeden z napastników miał siekierę. Wcześniej autorzy doniesień mówili jednak, że siekiery mieli niemal wszyscy mężczyźni, którzy zaatakowali kibiców GKS.
Policjanci wyjaśniają okoliczności zajścia i szukają jego sprawców. Wytypowali już grupę osób, wśród których mogą być napastnicy.
Sam poszkodowany nie chce, aby ujawniać jego personalia, wiadomo tylko, że jest kibicem GKS-u. Opowiada o zajściu:
– Zaczęliśmy wszyscy uciekać, a mnie dorwali i dostałem siekierą w tył głowy, potem leżałem na zeimii, we krwi i kopali mnie, a potem uciekli. Wiadomo, że GKS z Chorzowem się nie lubią, ale takie coś to nie do pojęcia.
Sprawą zainteresował się Wojewoda Śląski Zygmunt Łukaszczyk, trudno się dziwić, kilka godzin przed tym tragicznym wydarzeniem wystosował apel o spokój na stadionach i poza nimi.
– Jeżeli stwierdzi się, ze było to potencjalne zagrożenie dla kibiców, wprowadzimy kolejne obostrzenia przed kolejnym meczem – powiedział wojewoda.