Region

Niebezpieczna rudera

Przez szabrowanie dziś w nocy zawaliła się znaczna część dachu opuszczonego budynku przy ulicy Mickiewicza w Zabrzu. Do akcji wkroczyli strażacy. – Ktoś słyszał jakieś głosy, musieliśmy to sprawdzić. W związku z tym, została użyta kamera termowizyjna, przyjechała z Katowic, a następnie grupa poszukiwawcza z psami z Jastrzębia Zdroju – wyjaśnia st. kpt. Kamil Kwosek, PSP w Zabrzu. Pod gruzami nikogo nie było. Szabrowników myśl o tym, że mogą zginąć w ogóle nie przeraża. – Raz się żyje, najwyżej się zawali na głowę. Zero strachu? – Nie. Co z tym robicie? – Coś na opał, coś na sprzedaż. Można zarobić na tym? – Dziesięć złotych za worek, to coś idzie.

Niekontrolowana rozbiórka pustostanów, często bardzo niebezpieczna – trwa codziennie. – Są regularnie niszczone, rozkradane. Ich stan pogarsza się z dnia na dzień, plus jeszcze do tego wszystkiego aura, czyli zalegający śnieg na dachach powoduje właśnie, że dochodzi do sytuacji bardzo niebezpiecznych – tłumaczy Mirosława Czubala-Uziel, Straż Miejska w Zabrzu. Z niebezpieczeństwa zdają sobie sprawę pracownicy nadzoru budowlanego. Jednak często w przypadku opuszczonych ruin mają po prostu związane ręce. – Bo wyburzyć może tylko właściciel, lub nadzór może mu nakazać, ale po rozprawie administracyjnym z nim – oznajmia Krystyna Mika, Inspektor Nadzoru Budowlanego w Zabrzu. Bez jego zgody zrobić nic nie można. A w tym przypadku o zgodę jest niezwykle trudno bo właściciel budynku jest nieuchwytny zarówno dla nadzoru jak i sądu. – Robiliśmy czasami ogrodzenie, na takim dużym obiekcie, to już nie jest tak rzędu kilku tysięcy złotych. Żeby go ogrodzić skutecznie, to albo trzeba byłoby kilku strażników całodobowo tam postawić. To jest niemożliwe w okresie zimowym, albo zamurować te otwory okienne – dodaje Krystyna Mika.

Tyle, że w budżecie miejskim nie ma środków na wykonanie tak wielkiej pracy. Zdecydowanie mniej pracy mają zarządcy budynków, którzy powinni zadbać o to co mają na dachach i wokół niego. O tym w Katowicach przy ulicy Koszalińskiej zapomniano. O mały włos nie doszło tu do tragedii, gdy z tego budynku oderwała się bryła śniegu. – Ten zwał spadł na dziecko, momentalnie dziecko zakrwawione, to jest malutkie dziecko, gdzieś koło półtora roku ma – relacjonuje Halina Cisak, świadek wypadku. Przewiezione zostało natychmiast do szpitala. – Powierzchowne otarcia naskórka, czoła i nosa. Dziecko miało wykonane konsultacje, badania specjalistyczne i po pięciogodzinnej obserwacji w stanie dobrym zostało wypisane do domu – mówi Barbara Bochnia, Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka.

Mogło być zupełnie inaczej, bo spadająca lodowa bryła może zabić. – Na chwile obecną policjanci ustalają cały przebieg zdarzenia, a także będą przesłuchiwać właściciela zarządcy tego budynku i po tych przesłuchaniach zadecyduje prokurator jakie konsekwencje względem tego zarządcy będą wyciągnięte – wyjaśnia mł. asp. Marek Wręczycki, KWP w Katowicach. Sam zarządca nie ma sobie nic do zarzucenia, bo jak mówi dachy były odśnieżane. – Uważam, że to był nieszczęśliwy wypadek. Podejrzewamy, że gdzieś jakaś część została nieusunięta najprawdopodobniej, albo przy parapetach albo przy gzymsach coś musiało zalegać czego nie zauważyliśmy – uważa Joanna Szymanek, zarządca budynku.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Za to w obu tych przypadkach zauważyć można, że śnieg bywa niebezpieczny. Pytanie tylko czy bardziej od niego niebezpieczni jesteśmy sami dla siebie.

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button