Region

Niebezpieczne zabawy na śniegu

W internecie aż roi się od amatorów mocnych wrażeń na śniegu. Wrażenia – przede wszystkim bezpieczne – stara się też zapewnić swoim dzieciom Magdalena Smolorz. – Rasowy góralski kulig, to jest oczywiście za konikami, z dzwoneczkami, także wszystkie sanki są widoczne za tym prowadzącym. Nie tak w samochodzie, gdzie to jest zamknięte i kierowca tak jakby nie ma żadnej kontroli co się za nim dzieje. Wtedy nawet przy niewielkiej prędkości o tragedię nietrudno. Zabawy są nie tylko niebezpieczne, ale też poza prawem. – Przepisy nie zezwalają na to aby kulig był organizowany przy użyciu pojazdów mechanicznych, czy to ciągnik rolniczy, czy pojazdy osobowe, terenowe. Powinny te zabawy być organizowane tradycyjnie, czyli zaprzęg konny, sanie – informuje nadkom. Janusz Jończyk, KWP w Katowicach.

W Sączowie w powiedzie będzińskim doszło do tragedii. – Kiedyś były kuligi, czy traktor ciągnął czy coś, bo tu nie ma takiego ruchu – mówi Jerzy Olszówka, mieszkaniec Sączowa. Tak myślał też ojciec, który urządził zimowy kulig dwójce dzieci. – Samochodem jechał i ciągnął, bo kulig robił dzieciom. Po drodze i tylko jedne sanki ciągnął – opowiadał Kazimierz Cichoń, wujek dzieci.

Kulig zakończył się tragicznie 200 metrów od rodzinnego domu. – Sanki się odpięły i leciały wprost pod autobus, a on nie mógł wyhamować – wspomina Romualda Gwóźdź, mieszkanka Sączowa. 10-letni Patryk zginął na miejscu, a jego siostrę w bardzo poważnym stanie przewieziono do szpitala w Katowicach.

Jazda za samochodem, ciągnikiem, quadem na miejskiej drodze grozi mandatem. Te – mówią policjanci – posypią się po wypadku w Sączowie. Być może też amatorzy takich wrażeń wyciągną wnioski z tego, co wydarzyło się kilka dni temu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button