Niebiescy kontra niebiescy

Właśnie zdjęcia zrobione przez jednego z kibiców telefonem mają być dowodem, że policjanci posunęli się za daleko. Jak mówią sympatycy Ruchu, którzy w sobotę wracali pociągiem z Sosnowca, bez powodu zostali spałowani a do wagonów wpuszczono gaz łzawiący.
Ci którzy w działaniach brali udział juz zgłosili sprawę w prokuraturze. Zwrócili się też o pomoc do prezydenta Chorzowa. – Prezydent z pewnością poprosi o wyjaśnienia komendanta policji w Chorzowie, a być może też komendanta wojewódzkiego policji – stwierdziła Gabriela Kardas z UM w Chorzowie.
A policja wyjaśnia, że zajście sprowokowali kibice. Jeden z nich zaatakował policjanta i chciał zerwać mu kask. Potem schował się w tłumie. Policjanci interweniowali i zatrzymali mężczyznę. O prowokacji nie może być mowy. Policjantów było tylko pięćdziesięciu. – W takiej sytuacji, jakieś agresywne, bezpodstawne zachowanie wobec kilkusetosobowej grupy byłoby – nie można inaczej nazwać jak tylko głupotą – powiedział podinspektor Andrzej Gąska, KWP w Katowicach.
Ale takie głupoty się zdarzają, mówi socjolog Jerzy Dudała, autor ksiażki o kibicach. – Często kibice 30 – 40 letni wolą autem jechać na mecz po to żeby nie zostać sponiewieranym przez policję, która często zachowuje się w sposob agresywny. Natomiast każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie.
W tym indywidualnym rozpatrywaniu z całą pewnością niezbędny jest stadionowy monitoring. Ale równie przydatny może być taki – telefoniczny.