RegionWiadomość dnia

Niechciana żwirownia w Broszkowicach

Bezsilni i zdesperowani wyszli na ulicę by tu wykrzyczeć swoje emocje. – Bo on podbiera pod same wały. Wały się zwalą, wioska pójdzie, osiedle pójdzie, wszystko zatopi – uważa Maria Piwowarska, mieszkanka Broszkowic. Strach przed powodzią, od kilku lat narasta w mieszkańcach podoświęcimskich Broszkowic. Doskonale pamiętają powódź sprzed 12 lat i nie chcą powtórki. – Nie mamy już słów oburzenia, żeby nazwać tę sprawę. Co robią z naszym bezpieczeństwem, dobytkiem, naszym mieniem – stwierdza Mirosław Goc, mieszkaniec Broszkowic.

Zagrożenie zdaniem mieszkańców stwarza pobliska żwirownia. – Dlaczego oni są poza prawem? To nas interesuje, kto za tym wszystkim stoi? Żeby mógł taki proceder istnieć i trwać – pyta Marian Gołąb, sołtys Broszkowic. Ten proceder to wydobywanie żwiru z terenów leżących w bezpośrednim sąsiedztwie wałów przeciwpowodziowych. Mieszkańcy sprawę zgłosili w nadzorze budowlanym. – Obiekt został wzniesiony bez pozwolenia na budowę. Została wydana decyzja rozbiórkowa. Strona odwołała się od tej decyzji. Sprawę przekazano do Małopolskiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Krakowie – wyjaśnia Sławomir Teda, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Oświęcimiu.

O kontrowersyjną działalność zakładu chcieliśmy zapytać jego właściciela. Może Pani pomóc nam się z nim skontaktować? – Nie, nie mogę. Przyjechaliście tutaj bez zaproszenia. Kręcicie stamtąd, kręcicie stąd. Nikt was o to nie prosił, więc ja też nie będę Wam szła na rękę. Działalności zakładu od kilkunastu miesięcy przygląda się też oświęcimska prokuratura, która prowadzi aż trzy postępowania dotyczące tej żwirowni. – Jedno z postępowań dotyczy podejrzanej Jolanty J. oskarżonej o przestępstwa z prawa wodnego: wydobywanie kruszywa z wód śródlądowych, powodowanie w ten sposób zagrożenia dla wałów przeciwpowodziowych – informuje Mariusz Słomka, Prokuratura Rejonowa w Oświęcimiu.

Ale choć problem mieszkańców Broszkowic jest na ustach wielu, oni wciąż nie mogą doczekać się zmian. – Liczę, że to prawnie zostanie rozwiązane, bo inaczej niektórzy mieszkańcy są już tak zdesperowani, że myślą, aby wziąć sprawy w swoje ręce i przyjść zrobić coś na złość na tej budowie – opowiada Mirosław Nasiennik, mieszkaniec Broszkowic.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

A taki scenariusz świadczyłby jak najgorzej i to niekoniecznie o mieszkańcach.

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button