Region

Nieczyste karty

Zdezorientowani rodzice i tony pytań. Pytań, na które te papiery na pewno nie dadzą odpowiedzi.  Pytałam się po znajomych, pochodziłam i na pewno takich rzeczy w Jastrzębiu jest więcej. Tylko o tym nie wiemy. Na pewno jest więcej pacjentów, którzy leżeli tam 3 dni a po 10 dniach dostali wypis do ręki i na wypisie jest 10 dni –  uważa Magdalena Kolorz, tylko w jej rodzinie dwukrotnie doszło do takich sytuacji. Najpierw diagnoza, potem krótki pobyt w szpitalu i urlop.  Pani doktor wysyła na ponad tydzień dziecko do domu ale jest ono pod opieką szpitala. Nie może iść do dentysty nie może iść do psychologa, mimo, że miała skierowanie. Nie mogła chodzić do szkoły, bo jeszcze była w szpitalu. Na wypisie było 28 dni z czego może 8 leżała w szpitalu a reszta te 20 dni gdzie jest? – pyta Kolorz. A jest np. na wypisie. Czarno na białym. Bo pacjent wg papierów w szpitalu był. Wg zdania rodziców – tylko wirtualnie. I mimo, że lekarz na własną odpowiedzialność może decyzję o przepustce podjąć to śladu, że to zrobił na tych kartach trudno się doszukać. Jest to naganne. Wszystkie informacje dotyczące pacjenta i to wszystko co działo się w trakcie hospitalizacji pacjenta w trakcie leczenia musi mieć swoje odzwierciedlenie w dokumentacji medycznej i jest to naruszenie zasad prowadzenia prawidłowej dokumentacji medycznej – stwierdza Jacek Kopocz, NFZ w Katowicach.

To właśnie dokumentacja jest jedynym potwierdzeniem tego co faktycznie działo się z pacjentem, gdy był chory. Więc może brak spójnej informacji na wypisie to próba wyłudzenia pieniędzy z NFZu? To jest bardzo poważnym zarzutem kierowanym, więc prosiłabym o konkretne informacje i dane. Wtedy odniesiemy się całościowo do sprawy – odpowiada na zarzuty Alicja Brocka, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 2 w Jastrzębiu Zdroju. Wg dyrektora siemianowickiego szpitala miejskiego takie uchybienia to po prostu niepoważne traktowanie pacjenta. To jest już decyzja osób świadczących usługę medyczną. Jaka jest przyczyna? Trudno powiedzieć. Może po prostu niedbalstwo – uważa Bolesław Gębarski, szpital miejski w Siemianowicach Śląskich. Niedbalstwo, na które bata nie znajdzie nawet marszałek. Urząd marszałkowski jest organem założycielskim i nadzorującym a nie jest organem merytorycznym do tego aby wnikać w merytoryczną treść prowadzonych historii choroby – mówi Mariusz Kleszczewski, śląski urząd marszałkowski. Choroby, którą pacjenci zamiast leczyć pod czujnym okiem specjalistów coraz częściej leczą we własnych domach.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button