RegionWiadomość dnia

Nielegalne wyścigi samochodów na ulicach Katowic

Scena jak z amerykańskiego filmu akcji. Tyle, że to nie ulice Los Angeles, a Katowic. Jedna z nich, ta przy lotnisku Muchowiec, w każdy czwartek ma zamieniać się w nielegalny tor wyścigowy.

Trasa wyścigu trwa od pasów do pasów i to wychodzi 1/4 mili – ta przysłowiowa. Nie ma nagród. Ważne, żeby jeden drugiego pokonał umiejętnościami, czy mocą silnika – tłumaczy Dawid Rzemyk, mieszkaniec Katowic. Bo to wyścig po nielegalną adrenalinę.

Reguły są jasne, choć trudno ich szukać w kodeksie. Tu w rolach głównych występują jedynie czarne charaktery i ich maszyny. – Ścigają się ci, którzy chcą się wyszaleć, wykazać, sprawdzić – informuje uczestnik wyścigów.

To także test dla policji. Ten wyścig odbywał się niecały kilometr od komendy miejskiej i wojewódzkiej w Katowicach. Na ulicy prowadzącej m.in. do centrum handlowego.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Ostatniej nocy kilkadziesiąt metrów od miejsca wyścigów, znajdował się policyjny patrol, który obserwował, ale przebieg legalnego przejazdu rolkarzy. Jednak ci policjanci nie zareagowali na to, co działo się obok lotniska. Policyjne patrole pojawiły się dopiero po naszej interwencji. Uczestnicy nielegalnych wyścigów czują są bezkarni, a brak zdecydowanej reakcji ze strony policji jest dla nich cichym przyzwoleniem. Przyciągają też coraz większe rzesze kibiców.

Zdaniem tych, którzy pilnują przestrzegania zapisów kodeksu drogowego, nocą w pobliżu komendy nic złego się nie dzieje. – Nie potwierdzamy tego, aby ktoś się tam ścigał. Być może pani ocena tej sytuacji jest subiektywna – usłyszała nasza reporterka od nadkom. Włodzimierza Mogiły, KWP w Katowicach. – Jeżeli przejazdowi samochodów, towarzyszy większa niż zwykle głośność wydechu, nie możemy od razu mówić, że ktoś się tam ściga – dodaje nadkom. Włodzimierz Mogiła.

Przyjmując to tłumaczenie postanowiliśmy sprawdzić, czy takie zachowanie na drodze jest zgodne z kodeksem drogowym. Eksperci nie mieli wątpliwości. To wyścigi nie tylko hałaśliwe, ale i niebezpieczne.

Zdaniem inspektorów z katowickiego WORD-u niepotrzebny jest fotoradar, żeby stwierdzić, że kierowcy nie przestrzegają tu ograniczeń prędkości. – Samochody nie poruszały się z prędkością dozwoloną w mieście, czyli w granicach 50km/h. Te samochody jechały na pewno szybciej – stwierdza Roman Bańczyk, dyrektor WORD Katowice.

Nie możemy zabronić, aby miłośnicy czterech kółek się spotykali w jakimś miejscu. Na pewno nie dopuścimy do tego, aby szaleli swoimi samochodami ulicami Katowic – mówi podkom. Jacek Pytel, KMP w Katowicach. A jednak szaleją i są nie małym zagrożeniem dla siebie i przede wszystkim innych kierowców.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button