Nieporadni radni

– Na pasach byłam przerażona, jak już powiedzieli koniec zielonego okazało się, że byłam w połowie i jeszcze te szyny, laska tam utkwiła. Zatyka dech w piersiach – relacjonuje Zofia Pogoda, radna Porozumienia Świętochłowickiego. A niepełnosprawnym odbiera się prawo do normalności. – Powinien mieć swobodę w tym gdzie chce iść. Z kim chce rozmawiać, a nie jest skazany na danego urzędnika, który za niego będzie załatwiać sprawy – mówi Agnieszka Kilka, Powiatowa Rada ds. Osób Niepełnosprawnych.
Pod urząd przyszli, bo choć pół roku temu w ankiecie pokazali, co jest nie tak – to nie tak się nie zmienia. – Papier nie obrazuje w pełni tego problemu. Myślę że takie namacalne spotkanie z barierami, takie namacalne spotkanie z problemami jest najlepszym dowodem na to, żeby coś zmieniać – uważa Artur Libor, Powiatowa Rada ds. Osób Niepełnosprawnych. A zdaniem Marcina Baweja, który uczy innych poruszania się po mieście – trzeba zacząć od drobiazgów. – Chodzi o dziury w chodnikach, o nierówności, to wszystko są bariery. Jeżeli się chodzi, to nie czuje się tego, bo człowiek dźwiga sobie stopę i idzie dalej, a tutaj jednak masz dziurę czy jest kałuża, w której jest dziura i nie jest to takie proste.
Wyzwanie widać też do prostych nie należało, bo odwagi by przejść z zawiązanymi oczami przez przejście dla pieszych starczyło tylko trójce radnych. Bo śląskie samorządy integrację traktują po macoszemu – przekonuje poseł Marek Plura. – Tylko w tych granicach, które narzucają ustawy. Jest to na ogół to minimum działań, do których zmusza nas prawo. To znaczy likwidowane są bariery tylko wtedy, kiedy w danym obszarze toczy się remont. Organizatorzy happeningu jednak zapowiadają, że żadnemu samorządowcowi o niepełnosprawnych zapomnieć nie dadzą. – Będzie odczuwał nasze piętno, będzie odczuwał nasze działania, będzie odczuwał naszą pracę na rzecz osób niepełnosprawnych i prędzej czy później zmusimy, żeby się w tym kierunku otworzyli – deklaruje Dariusz Jurczyk, Stowarzyszenie Wspólne Świętochłowice.
Ale póki co – otworzyć musi się przede wszystkim świętochłowicki urząd. Bo sprawy integracji przekazał miejskiemu ośrodkowi pomocy społecznej. A etat pełnomocnika do spraw osób niepełnosprawnych, to tutaj raczej odległa przyszłość – póki co działać mają magistrackie wydziały. – Nie mogę teraz powiedzieć, że będzie to konkretna osoba. W każdym bądź razie pani naczelnik jest osobą odpowiedzialną bardzo i podpowie mi pewne rozwiązania – wyjaśnia Urszula Gniełka, wiceprezydent Świętochłowic.
Rozwiązania, które pół roku temu podpowiedzieli sami niepełnosprawni. Widocznie… za cicho.