Nietypowa lekcja

Choć trudno w to uwierzyć lekcja geografii moży być ciekawa. Roman Holewa ma swoją wizję zajęć z młodzieżą. – Nie trzeba jechać na Mazury, można w 10 minut z Piekar Śląskich do Wymysłowa. Kilkanaście minut i mamy namiastkę dzikiej natury – jezioro, las, ognisko, namiot i to wszystko – stwierdza Roman Holewa, nauczyciel geografii.
Wszystko wydaje się proste, a jednak ma swój urok. Na tyle duży, że uczniowie na takich “zajęciach” spędzają czas wolny. – Pojechałam na jeden rajd, pojechałam na drugi i następny, a teraz jeżdżę na każdy – mówi Agnieszka Garbolińska, uczennica.
Ci, którzy połknęli bakcyla skupiają się w Klubie Turystyki Kwalifikowanej. – Spotykamy się po to, żeby być w gronie przyjaciół i ludzi o podobnych zainteresowaniach, powspominać wyjazdy i zaplanować nowe – wyjaśnia Wojciech Boryczka z klubu.
A czasami zamiast wyjeżdżać – wystarczy wyjść z domu. Adam Szczepańczyk przekonuje, że wiele ciekawych miejsc znaleźć można tuż za granicami miasta. – Oczywiście nie możemy się równać z terenami północnej Polski, rozległych bagien, czy lasów w Białowieży, ale to, co mamy, jest dość ciekawe i warte tego, żeby to chronić – uważa Adam Szczepańczyk, nauczyciel geografii.
Tymi ścieżkami rzadko poruszają się ludzie. Nikt tutaj nie zagląda. Walory przyrodnicze Piekar Śląskich i okolic – pasjonaci przedstawiają w amatorskich filmach. – Mieszkam tutaj na osiedlu, wiedziałem że tu jest Brynica, że jest kaczka, ale dowiedziałem się też, że jest to kaczka krzyżówka, a tego, że tutaj chodzi łyska, kokoszka, czapla siwa oraz łabędzie, nie wiedziałem, i że tego jest aż tyle – przyznaje Marcin Strzelecki, Piekarska Amatorska Grupa Filmowa.
Wszystko można teraz zobaczyć na filmach, udostępnianych w internecie. Ich scenariusz przygotowali nauczyciele geografii, a zrealizowali inni pasjonaci… filmowi amatorzy. – Podglądanie przyrod,y to jest nasza pasja i dzięki temu chcemy to nagłośnić, żeby ludzie wiedzieli, co tu mamy ciekawego – komentuje Szczepańczyk.
Miłośnicy przyrody liczą na to, że zachęcą innych do podążania swoimi śladami. Jeśli nie uda się po dobroci, to przynajmniej zmuszą do tego młodzież… – Szkoła nie ma polegać tylko na zakuwaniu, uczeń pamięta tylko książkę, lekcje i tak dalej, a szkoła również wychowuje i bardzo dobrym sposobem jest wyjście w teren – uważa Holewa.
A taka wycieczka – im bardziej ekstremalna, tym lepiej zapada w pamięć.