Nietypowy koniec walki Tomasza Adamka
W pierwszym starciu trafił solidnie rywala, który był liczony. Zamroczony opierał się o liny; tuż przed końcem rundy jeszcze raz zachwiał się po kolejnym ciosie i w ostatnich sekundach musiał ratować się klinczując. W kolejnym starciu Bell ruszył do ataku i Adamek przyjął kilka groźnych uderzeń. W następnych rundach Jamajczyk starał się nawiązać równorzędną walkę, choć zdecydowanie częściej trafiał Polak, dopingowany przez kilkutysięczną widownię zgromadzoną w Spodku. Wydawało się, że do rozstrzygnięcia pojedynku będzie potrzebował pełnych dwunastu rund. Ku zaskoczeniu, po siódmej rundzie Bell poprosił o zakończenie walki. Zdumienie kibiców było ogromne, ale … Adamek spodziewał się takiego finału. “Widziałem, że Bell od mniej więcej czwartej rundy miał problemy ze sobą. Był coraz wolniejszy, łatwo wychodziły mi kombinacje celnych ciosów. Cóż, obiecałem, że wygram i kibice nie powinni się czuć zawiedzeni. A teraz obiecuję, że będę mistrzem świata” – powiedział pochodzący z Gilowic bokser. W walce o pas IBF jego przeciwnikiem będzie Amerykanin Steve “USS” Cunninghamem, który w maju 2007 roku pokonał w walce mistrzowskiej Krzysztofa “Diablo” Włodarczyka, także w Katowicach. Trenerzy Bella po pojedynku wezwali do szatni lekarza, jednak okazało się, że zawodnikowi nic nie jest. Prawdopodobnie nie wytrzymał fizycznie trudów walki z Adamkiem, mimo że był pewny zwycięstwa. Jamajczyk o przydomku “Supernova” miał zabłysnąć i “oślepić” w ringu Polaka. Tymczasem “zgasł” przed ósmą rundą.