RegionWiadomość dnia

Nieulotna pamięć

25-letni wówczas Marek Sienicki zmarł od postrzału 17 lat temu podczas pełnienia służby na jednej z ulic w centrum Bytomia. Jego partner, Zbigniew Wierzba też został raniony w brzuch z broni maszynowej. – Nie dawałem oznak życia. I w momencie, w którym wycofywali się, uciekali, jeszcze oddałem serię z broni służbowej, ale bez rezultatu. Zostali zatrzymani w późniejszym etapie postępowania – wspomina Wierzba. Jeden ze sprawców dostał wyrok 15 lat więzienia. Drugi za kratami spędzi jeszcze 8 lat. Zbigniew Wierzba po pół roku spędzonym w szpitalu i dwóch operacjach wrócił do pracy.

Nigdy wcześniej, ani później policjanci w Bytomiu z takim zagrożeniem się nie spotkali. – Wtedy zagrożenie było nawet większe, dlatego, że tych zdarzeń z udziałem policjantów, gdzie policjanci giną na służbie jest coraz mniej. A wtedy były początki policji – wyjaśnia nadkom. Tomasz Olesiński, zastępca komendanta KMP w Bytomiu.

W 1992 roku śmierć starszego sierżanta Sienickiego wstrząsnęła całą Polską. Na pogrzebie były tłumy ludzi. Dziś jego grób i miejsce śmierci odwiedzają tylko najbliżsi. Dla Józefa Sienickiego wspomnienia są cały czas bolesne. Tym bardziej, że strzały, które wtedy padły na ulicy słyszeli policjanci w komisariacie – kilkaset metrów dalej. Mimo to nikt nie pomógł. – Nie ma znaczenia wyposażenie ani przygotowanie. W takiej sytuacji, jaka miała miejsce, nie było żadnej możliwości, żeby ujść z życiem, przynajmniej w sytuacji Marka, który wyszedł jako pierwszy – uważa ojciec zastrzelonego policjanta.

Z taką tragedią trudno się pogodzić – przyznaje psycholog Mariusz Perlak. A ryzyko zawodowe dotyczy nie tylko funkcjonariuszy. – Za każdym razem, gdy policjant wychodzi do pracy, wychodzi na niebezpieczną służbę, osoby w domu zamartwiają się i oczekują na ten moment. A kiedy on się wydarzy, najpierw jest szok, a później rzeczywiście większy ból – podkreśla Perlak. Ból, który nawet po 17 latach trudno ukoić.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button