Nikt z nas nie zaparkuje samochodu przed domem. Teren w Bielsku- Białej gwałtownie się obniża

Gdyby zamiast dokładnych wyliczeń zbadać poziom zadowolenia mieszkańców, wynik mógłby być bliski zeru. Był remont. Spadek to efekt szybkiego obniżania się terenu. Poziom w porównaniu z tym sprzed remontu to różnica już prawie dwóch metrów. Józef Pokrywczyński auto ma szczelnie zamknięte już od kilku miesięcy. I to nie z obawy przed kurzem z budowy, a przez problemy z wyjazdem. – Muszę wyjeżdżać i do lekarza i po jakieś zakupy i nie było takiej możliwości – mówi.
Ciężki sprzęt na ulicy Gościnnej w Bielsku-Białej pojawił się wiosną. – Zaczęli sobie pracować, a my się dopiero zaczęliśmy orientować na bieżąco, co się dzieje. Że wykopują, że wywożą gruz, że się teren obniża, że mamy utrudniony wjazd – wylicza Elżbieta Łanik, mieszkanka ul. Gościnnej w Bielsku-Białej.
W końcu postanowili zaprotestować. – Żaden z nas nie zaparkuje samochodu przed domem. W środę na budowie ma się pojawić wiceprezydent miasta.Bez zaproszenia, by ostudzić nastroje, z wizyta pojawili się tu przedstawiciele inwestora. Zapewniali, że wszystko przebiega zgodnie z projektem, a o fuszerce nie ma mowy. – Mieszkańcy może nie wszyscy potrafią wyobrazić sobie, na tym etapie robot, jak będzie przebiegała wysokość powierzchni asfaltowej oraz chodników – mówi Krzysztof Rogala, Miejski Zarząd Dróg w Bielsku-Białej.
Zdaniem mieszkańców efekty gwałtownego obniżenia terenu, widać nie tylko na powierzchni. – Poziom wody był o wiele wyżej, a teraz jest prawie na dnie. Pragnienie lokatorów Gościnnej jest tylko jedno. – Żeby usiąść, porozmawiać z każdym indywidualnie i ustalić dokładnie zakres działania. Nic więcej, to wszystko…. Niby mało,a cholernie dużo – mówi Danuta Kwiatkowska, mieszkanka ul. Gościnnej w Bielsku-Białej. Duże mogą okazać się też roszczenia. Miejski Zarząd Dróg już zarezerwował pół miliona złotych na ewentualne odszkodowania.