Nowa marina, czyli Gliwice wypływają na szerokie wody

Marina Gliwice od soboty nie będzie już tylko spokojną przystanią dla jachtów. – Pomost pływający z łodziami i przeznaczonymi do czarterowania. Bosmanat, węzeł sanitarny, a wkrótce sklep żeglarski – wymienia Ewa Sternal, Marina Gliwice. Wszystko w tych zabudowaniach z myślą o wodniakach. Marina na Kanale Gliwickim ma być otwarta nawet dla tych spoza kraju. Przyciągnąć ich może być jednak trudno, bo kanał cały czas nie kojarzy się zbyt dobrze. Choć jak mówi pasjonat historii tego miejsca, to już dawno nieaktualne stereotypy. – To jest ściek, że to śmierdzi, że tam nic ciekawego nie ma. To były lata. W tej chwili jest zupełnie inaczej. Odrodziło się życie, są ciekawe okazy ptactwa i są ryby – zaznacza Janusz Niemczuk, pasjonat historii Kanału Gliwickiego.

Wodnych turystów zachęcić ma również co innego. M.in. osiem jachtów, które już za kilka dni będzie tu można wynająć. – To ma być alternatywa dla wodniaków, dla żeglarzy, którzy chcieliby spędzić weekend nad wodą na jakimś rejsie, niekoniecznie jadąc na drugi koniec Polski – opowiada Czesław Sternal, kapitan Mariny Gliwice. Z weekendowym wpłynięciem na ostatni odcinek kanału może być jednak problem. W niedzielę i święta śluza jest zamknięta. – Żeby żegluga mogła się w niedzielę i święta odbywać, należałoby zwiększyć zatrudnienie na poszczególnych śluzach – oznajmia Wojciech Mika, kierownik “Śluzy Łabędy” w Gliwicach.

Na to się na razie nie zanosi. Ale i tak nowa marina może się Gliwicom przysłużyć. – Taka marina, która powstała, bo de facto już powstała, będzie promować Gliwice, cały region. Jest to brama na szeroki świat – uważa Jan Pawłowski, komandor Śląskiego Yacht Clubu w Gliwicach.

Kosztowała około 300 tysięcy złotych. Jej właściciele nie wykluczają, że w przyszłości przystań zostanie rozbudowana i będzie mogła przyjąć znacznie więcej łodzi.