RegionWiadomość dnia

Nowe osiedle w Katowicach-Ligocie. Bezdomni zbudowali szałasy [Zdjęcia]

Trochę jak hipisi, trochę jak w cygańskim taborze, na własną rękę i poza prawem. – Na co dzień rano tak się wstaje, idzie się na zupkę. Później ja się przebieram, biegam i szukam puszek na złom – mów bezdomny. Grunt by było co włożyć do garnka i czego się napić. – To, że piję, to topie smutki w butelce wódki. Wino opadło, teraz trzeba tylko do tego dolać czystego i zaś będę spał tu.

Proste życie według prostych zasad, w niektórych przypadkach z wyboru, w innych z konieczności. – Też mi się wszystko popsuło. Siostra przyprowadziła sobie jakiegoś gacha, bo mąż umarł i wyszedłem stamtąd tak jak stałem. Poszedłem w las. Las, który teraz stał się ich domem. Na co dzień w lasku w katowickiej Ligocie mieszka pięcioro bezdomnych. Wieczorami, gdy odwiedzają ich znajomi, jak relacjonują “legalnie” mieszkający naprzeciwko sąsiedzi, jest ich czasami nawet trzydzieścioro.Oni tam prowadzą życie cygańskie, po prostu bez prądu. Bez niczego, wodę to tam mają chyba. – Ogniska, ile razy się tu pali ładnie i śpiewają dosyć długo. – Grillują, bo pali się tam i pranie robią.

Jedni w takim sąsiedztwie nie widzą większego problemu, inni dołożyli by wszelkich starań, by taki widok przestał szpecić okolice. Niestety póki co nikt nie wymyślił sposobu, jak nielegalnego obozowiska się pozbyć. – My to miejsce tego siedliska monitorujemy prawie codziennie, a po drugie mamy objazdy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, który zna te osoby– wyjaśnia Józef Barański, Straż Miejska w Katowicach. Niestety, urzędnicy pomimo dobrych chęci również mają związane ręce. – Jeździ tam też psycholog, który z nimi przeprowadza rozmowy. Nie możemy tutaj niestety działać siłowo, może to być tylko motywacja z naszej strony – zaznacza Agata Mryc, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Katowicach.

Oczywiście MOPS pomoże ci tylko wtedy, jak nie będę pił, a ja jestem w lesie. Ja jestem już tak przesiąknięty tym lasem, nie jest mi źle – odpowiada bezdomny.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

A dopóki nie jest źle i sami nie będą chcieli, nikt zgodnie z prawem nie może ich zmusić ani do zmiany trybu życia, ani do terapii. I według ekspertów krąg się zamyka, bo osoby w takim stanie, same sobie nie są w stanie pomóc. – Tym osobom jest po prostu dobrze tak i one zaczynają w tym utwierdzać się w momencie kiedy rzeczywiście ich życie kręci się tylko wokół tego jak przetrwać do jutra. Bo jakby paradoksalnie, kiedy jesteśmy w domu, mamy prace zawodową, mamy rodzinę, dzieci, pewne zobowiązania, to się łączy z jakimiś tam problemami – tłumaczy Katarzyna Ziętkowska, psycholog.

Tutaj problemy ograniczają się do minimum. Przez co z błędnego kręgu i bez pomocy innych wyrwać jest się bardzo trudno. – Poddałem się już. Wolę żyć już w lesie z kolegami.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button