Noworoczny turniej dziennikarzy w halowej piłce nożnej

Radość w ekipie Telewizji Katowice w pełni uzasadniona, bo właśnie ta drużyna wygrała ósmy już turniej noworoczny w Sławkowie. Obsada jak zwykle była bardzo mocna. Od drużyny TVN, poprzez TVP, “Dziennik Zachodni”, Radio Katowice, redakcję Ziemi Będzińskiej po reprezentację Telewizji Silesia. – Dziennikarze mają nie tylko ostre pióro, ale także ostrą nogę, bo już parokrotnie dochodziło tutaj do małych wypadków w grze, ale wszystko skończyło się szczęśliwie – mówi Janusz Mróz z UM w Sławkowie.
Piłkarze z dużym dystansem mówią o swoich umiejętnościach. – Nie czuję się bohaterem, w końcu cała drużyna doszła do finału, cała drużyna zajęła drugie miejsce, ja tylko strzelałem bramki i pomagałem drużynie jak mogłem – mówi Krzysztof Pieczyński z TVS.
– Gdybyśmy piłkarsko mieli zarabiać na życie, to podejrzewam, że mielibyśmy dzisiaj mega problem. Dlatego robimy to co robimy, a tutaj jednak traktujmy to jako zabawę – stwierdza Dariusz Kmiecik z TVN. I chyba bardzo słusznie. Bo ci, którzy na co dzień decydują o faulach i kartkach – w ocenach poziomu zawodów także byli ostrożni. – Poziom jak poziom. W takich turniejach wiadomo, że nie będzie nigdy wysoki, bo to są sami amatorzy, pracownicy – przyznaje Henryk Kurek, sędzia piłkarski.
Drugie miejsce w turnieju zajęła drużyna Telewizji TVS. W nieco zmienionym składzie. – Trzymam kciuki za moich wciąż kolegów, bo to czasem się mówi byłych kolegów, ale wciąż kolegów. Macie potencjał, są godni następcy, więc chyba jest okej, jeżeli zawodnik odchodzi a przychodzą nowi – mówi Rafał Kędzior, były zawodnik TVS. I do tego całkiem nieźle sobie radzą. Choć piłka – to jednak sport nieobliczalny. – Wygrywając 3:2 z TVS-em w pierwszym meczu, w drugim przegrywamy 4:3. W sporcie wszystko jest możliwe. Jedna nieudana akcja, bramkarz puści miedzy nogami piłkę, tak zwanego flaka, no i wynik meczu zmienia się na naszą niekorzyść, ale za to jest widowisko, taki jest sport – uważa Wojciech Pacula z Radia Katowice.
Tegoroczny turniej – to już historia, które jednak we wszystkich redakcjach będzie mocno rozpamiętywana. – Jeżeli ktoś popełni błąd, to ma kompletnie przechlapane zarówno u kolegów z drużyny, jak i u rywali, bo mu to wypominają przez wiele miesięcy – mówi Michał Cader z TVP Katowice.