Nowy Rok morsów

Kilka ćwiczeń i nawet ośmiostopniowy mróz nie powinien być straszny. Przydaje się też okład ze śniegu. Po tym wszystkim można już wskakiwać do wody.
Humory dopisują, bo jak mogłoby być inaczej. Przecież taka kąpiel, to podobno samo zdrowie. Eugenia Herman, wita nowy rok w taki sposób od kilkunastu lat. – To sposób na zdrowie, odporność. Nie choruję na grypę, już dość długo, przez całe lata. Nie mam z tym problemów, no i przede wszystkim reumatyzm, najlepsze lekarstwo na reumatyzm – uważa Eugenia Herman.
Jednak, żeby być zdrowym, trzeba zrobić ten pierwszy – najtrudniejszy krok. 72-letni Bonifacy Sasikowski, mimo, że swój pierwszy raz w takiej wodzie ma już dawno za sobą, doskonale pamięta jak zaczynał. – Włożyłem prawą nogę, duży palec, wrrrrrr jaka zimna. Ale na następny raz już wszedłem normalnie do kąpieli. I to jest wspaniałe uczucie – stwierdza Sasikowski.
Kąpieli morsów zawsze towarzyszy publiczność. Tym razem tylko oglądała – bo nikt z obserwatorów na taką kąpiel się nie skusił. Chociaż, gdyby nie brak stroju kąpielowego.. – Ja w ogóle uwielbiam zimno, to mnie właśnie pobudza do życia, uwielbiam to, co więcej powoduje, że ciało jest jędrne, piękne – mówi Krystyna Duda-Grzesiok.
Gdy jest się bardzo pobudzonym, przez lodowatą w końcu wodę, to wyjście na lodowaty śnieg – nie jest już problemem. Bo wtedy temperatura nie ma znaczenia. – Śnieg jest ciepły. Tak przynajmniej nam się wydaje. W ogóle polega to na wytworzeniu temperatury wewnątrz ciała, i ta temperatura nas grzeje od wewnątrz – wyjaśnia Tadeusz Lechowicz.
Wśród morsów biorących noworoczną kąpiel byli i tacy, którzy przeszli zawał serca, i tacy którzy mają wszczepione bajpasy. – Lekarz mówi, żeby się nie kąpać, ale jak to jest przyjemność, to czego sobie odmawiać takiej drobnej przyjemności – mówi Sasikowski.
A takiej przyjemności z roku na rok odmawia sobie coraz mniej osób. Bo jak mówią morsy, nic nie smakuje lepiej jak dobrze zmrożony szampan, w lodowatej wodzie.