Obietnice pomocy

18 września 2009 roku, krótko po dziesiątej rano rozpoczął się czarny dzień polskiego górnictwa. Początkowo w wyniku katastrofy w kopalni “Wujek-Śląsk” w Rudzie Śląskiej zginęło dwunastu górników. Kolejnych sześciu umiera w szpitalach. Dla ich rodzin czarny dzień był dzisiaj: na cmentarzach w Sosnowcu, Katowicach i Świętochłowicach spoczęło trzech górników.
W takim momencie rodziny ofiar katastrofy na pewno nie zostaną same – mówi Waldemar Mróz z Katowickiego Holdingu Węglowego. Żadnej biurokracji, tylko sprawne działanie, a wszystko po to, by rodzinom niczego nie zabrakło – zapowiada.
– Będziemy się starali, aby część, jakiś procent z zysków poszedł na specjalne konto, aby pomoc była ciągła, a nie jednorazowa – zapewnia Mróz. Nie ukrywa jednak, że zmiany w prawie – a konkretnie w ustawie o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych – są niezbędne, bo bez nich – działać się nie da. Dochodzi za to do sytuacji absurdalnych.
Obietnic od ośmiu dni rodziny ofiar i poszkodowanych górników usłyszały bardzo wiele. – Słowa niczego nie zmienią, ale chcemy, żeby wiedzieli, że cala Polska jest dziś z nimi i Polacy pamiętają o tym – mówił po tragedii premier Donald Tusk.
W obietnice warto uwierzyć, bo robimy wszystko by na jednorazowych zapomogach się nie skończyło – przekonują związkowcy. Jednak wciąż bez odpowiedzi pozostaje fundamentalne pytanie: Co będzie w najbliższych latach? – I to jest największe wyzwanie, któremu musimy sprostać – przyznaje Piotr Bieniek z NSZZ “Solidarność”.
Podobnemu wyzwaniu po katastrofie w kopalni Halemba nikt nie sprostał – uważa Barbara Gaszka, która wtedy straciła syna. – To tkwi jak zadra, życie toczy się dalej, ale zadra pozostanie! – podkreśla.
Do dziś w szpitalach pozostaje 29 górników, stan niektórych określany jest jako ciężki. Bardzo ciężko jest także odpowiedzieć na pytanie: jak wiele zmieni mnogość pomocowych ofert?