Obwodnicy!

Gdy już jeden tir przejedzie – w gotowości jest następny. By w Sośnicowicach włączyć się do ruchu, trzeba mieć anielską cierpliwość. – Jak już samochody zaczną jechać, to czasami, żeby na szosę wyjechać to trzeba dziesięć minut stać – stwierdza Mariusz Antoni, mieszkaniec Sośnicowic.
Ostrożność jest konieczna, bo w Sośnicowicach tiry nadjeżdżają z każdej strony. W tym małym mieście krzyżują się bowiem dwie drogi wojewódzkie. Ta mechaniczna kawalkada przez sośnicowicki rynek przejeżdża już dobrych kilkanaście lat, a z roku na rok tirów wciąż przybywa. – Myśmy swego czasu robili badania natężenia ruchu i wyniki rzeczywiście są zatrważające. Są takie godziny, kiedy naliczyliśmy ponad tysiąc pojazdów w ciągu jednej godziny – mówi Joachim Skorupa, zastępca burmistrza Sośnicowic.
Uciążliwy hałas i smród spalin, to niejedyny feler tirów w mieście, bo witryna apteki, mieszczącej się w pobliżu ronda, ma wybitą szybę. – Przejeżdżał tir, który wiózł cegły i zgubił jedną, a drugi na nią najechał, no i stało się, jak się stało – wybiła się szyba. Dobrze, że nie było po drodze do tego kamienia żadnej osoby, bo byłoby nieszczęście – opisuje zdarzenie Longina Stokłosa, która prowadzi aptekę.
Od tego ciężkiego transportu Sośnicowice ma uwolnić obwodnica. – 2012 rok jest w miarę realny – stwierdza Skorupa. Mmniej lub bardziej realny, bo o obwodnicy w tym mieście mówi się od blisko trzydziestu lat. – Nigdy nie należy tracić nadziei. Ta obwodnica po prostu musi powstać i to, że widzę jakieś optymistyczne zakończenie tego problemu, jak wynika z faktów – uważa zastępca burmistrza Sośnicowic.
Z faktów, które mówią, że budowa obwodnicy jest w planie inwestycyjnym województwa śląskiego. – Jednak ze względu na to, że weszła w życie specjalna ustawa, jej realizacja może się nieco przedłużyć. Chcemy jednak zapewnić, że naprawdę zależy nam na tym, żeby była zrealizowana, także nawet planujemy rozważyć jakieś alternatywne rozwiązanie – wyjaśnia Aleksandra Marzyńska, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego w Katowicach.
A jeśli takowa się nie znajdzie, to pomysł na rozwiązanie ciężkiego problemu w mieście ma Henryk Phol, którego tiry budzą codziennie rano. – Była taka propozycja, żeby tam kogoś postawić i bez przerwy naciskał na guzik, i żeby było czerwone w tem sposób blokując całe Sośnicowice – mówi Phol.
Plan być może sprytny , ale mało realny. Tak więc na razie mieszkańcy Sośnicowic muszą pogodzić się z widokiem trów jadących przez centrum jeszcze przez kilka lat.